Po rozmowie z Bejalem wracałam do Jaskini Wschodzącego Słońca. Noc była wtedy upalna i przyjemnie wracało się do jaskini. Było mi strasznie szkoda Bejala, ale nic nie mogłam zrobić. Gdy wróciłam, dziewczyny nadal spały, cichutko położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się dosyć późno gdy reszty wader już nie było. Podbiegła do mnie Kaysie:
- Hej, widziałaś gdzieś może Bejala? - zapytała się.
- Jeszcze nie wrócił?
- Nie ma go od rana, reszta dziewczyn nic nie wie. A wiesz gdzie jest?
- Wiem, ale wam nie powiem. Poprosił mnie abyśmy zostawiły go samego. Znając was gdybym wam powiedziała to byście do niego pobiegły.
- Fakt, idę to powiedzieć reszcie.
Powoli wstałam. Wadery zaczęły chodzić naokoło jaskini.
- Ja już zgłodniałam, może wybierzemy się na polowanie? Trochę szybciej minie nam czas.
- Jasne! - odpowiedziały zgodnie
- Ja zostanę gdyby Bejal wrócił - odpowiedziała Amanda - Gdyby nas nie było może pomyślałby, że go zostawiłyśmy.
- Ja zostanę z tobą, tak na wszelki wypadek - powiedziała Kiri.
- Dobrze, to my już chodźmy - pogoniła nas Mejsi - Ostatnio w Ognistych Lasach widziałam dość duże stado saren.
Droga do lasu minęła szybko, pewnie dlatego, bo była spędzona w miłym towarzystwie. Upolowałyśmy dwie duże sarny. Może starczą na dwa dni? Po polowania zostałyśmy na chwilkę w lesie a potem wróciłyśmy. Zbliżał się już wieczór.
- Był tu Bejal? - zapytałam się Amandy i Kiri.
- Nie ma po nim żadnego śladu, nie wrócił. - odpowiedziała Kiri.
- Gdy do rana nie wróci pójdziemy go szukać. - odpowiedziałam po posiłku ( a sarna była naprawdę pyszna) chwilkę pogadałyśmy. A potem zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie, jak na mnie. I po raz kolejny wstałam jako ostatnia.
- Co tak wcześnie wstałyście? Szykujecie się na coś? - zapytałam się ich ze zdziwieniem.
- Idziemy szukać przywódcy stada, nie pamiętasz? - powiedziała Bella.
- A no tak. No to chodźmy. Ostatni raz widziałam go przy Gorących Źródłach.
Wędrówka jak zwykle minęła bardzo szybko.
-Bejal?! - zawołałam.
Ale tam go nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz