Kiedy zjadłam sarnę nie wiedziałam od kogo ją dostałam, więc poszłam spać. Byłam bardzo zmęczona. Lecz po solidnym odpoczynku męczyła mnie myśl ,,Ciekawe...Kto? Od Eclipse? Nie...''.
Usłyszałam wycie wilka, był blisko. Bez żadnego zastanowienia ruszyłam za głosem by zobaczyć kto to. Zbliżałam się coraz bardziej, więc zaczaiłam się w krzakach i wypatrywałam.
To jakiś wilk. On się palił, ale ten ogień nie był czerwony on był niebieski. Przestraszyłam się, bo widziałam, że był też smutny. Bezszelestnie do niego podeszłam i tknęłam jego plecy lekko ogonem, ale nie poczułam ciepła był zimny jak lód, może to u niego normalne- Pomyślałam. "Morze z nim pogadam.. Tak!"
- Cześć! - zagadałam do niego.
- Cześć - odparł trochę przestraszony.
- Nazywam się Naili.
- A jaaa... Ssstill.
- Jestem tu nowa, a ty? Znasz te okolice?
- Nie znam.
- A gdzie mieszkasz?
- Nie mam jeszcze swojego miejsca, bywam tu i tam. A ty w tej jaskini obok czarnych bratków.
- Tak, skąd wiesz?!
- Widziałem jak w niej śpisz i dałem ci tę sarnę.
- Ty? Po co? Aaa... dzięki.- jeszcze trochę i odebrałoby mi mowę
- Chyba sobie już pójdę.
- Miło było Cię spotkać.
- To cześć. -odbiegł w stronę zachodzącego słońca.
- Cześć.-z rumieńcami na twarzy powoli zbliżałam się do Wielkiego Dębu miałam się tam spotkać z Eclipse...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz