wtorek, 5 marca 2013

(Wataha Lata) od Deep'a

      Wróciłem z powrotem do watahy. Gdy byłem już koło jaskini słońce zaczęło wschodzić, a inni budzili się. Miałem obawy: czy ktoś zauważył, że mnie nie było? Wziąłem głęboki wdech i zdecydowanie wszedłem do jaskini. Stałam pośrodku. Nie odzywałem się, tylko czekałem na reakcję innych. Wilki popatrzyły na mnie, po czym wszyscy wrócili do swoich zajęć i nie zwracali na mnie większej uwagi. Z ulgą poszedłem na swoje miejsce i położyłem się. Zasnąłem. Śniłem o Perrie. O tym jak znów jesteśmy razem i... lecimy. Nie wiedziałem dokąd. Nagle usłyszałem znajomy głos, który radośnie witał mnie. Uśmiechnąłem się. Po chwili jednak zacząłem się zastanawiać: czy we śnie słyszy się kogoś? Usłyszałem znów: ,,Deep, obudź się!''. Szybko otworzyłem oczy i wstałem. Zobaczyłem przed sobą Perrie. Na początku myślałem, że dalej śnię i zaraz się obudzę. Jednak to była ona.
- Perrie! - wykrzyknąłem szczęśliwy i podbiegłem do niej. Przytuliliśmy się i nie puszczaliśmy siebie z objęć, dopóki nie poruszyła tego tematu.
- Możemy lecieć do twojej watahy - uśmiechnęła się. Na chwilę stałem cicho, potem powiedziałem:
- Nie musimy lecieć. Najważniejsze, że jesteśmy znowu razem. I zapraszam Ciebie na kolację.
- Z przyjemnością przyjdę. Kiedy i gdzie?
- Nad wodospadem, gdy słońce zejdzie.
- Dobrze. A teraz wybacz, jestem zmęczona - położyła się z uśmiechem i zamknęła oczy.
- To do zobaczenia na kolacji! - wykrzyknąłem i pobiegłam nad wodospad przyszykować wszystko. Po prostu nie mogłem się doczekać tego wieczoru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz