Oprócz magicznych zdolności, które
mogłyby mi się z pewnością przydać miałam jeszcze zdolności nie
magiczne. Teoretycznie je miałam, jednak nigdy nie przywiązywałam do
nich wagi. Ale można spróbować poćwiczyć np. szybkie bieganie. Ale
najpierw chciałam zapolować, więc ruszyłam w stronę lasu. Chciałam
zapolować na coś naprawdę dużego, ale pierwsze zwierze mi uciekło gdzieś
głębiej w las, tak jak parę kolejnych.
Chyba muszę zmienić taktykę.-
pomyślałam i na następnego zwierzaka czekałam przyczajona gdzieś w
krzakach. Jeden skok i jest mój. Ale przygotowując się do skoku zaczęłam
szeleścić w krzakach i zwierzę się spłoszyło. Kilka następnych również.
Więc i tej taktyki nie mogłam stosować. Nie umiałam wyskoczyć zza
krzaków bezszelestnie. Nie zrezygnowałam jednak z mojego polowania i
wymyśliłam następny sposób. Napad z wysokości. Po prostu wspięłam się na
drzewo i tam czekałam na zwierzaka do upolowania, który wkrótce się
pojawił. Cichutko wychyliłam się zza gałęzi i….. skoczyłam. Zwierzę
znalazło się pode mną. Roześmiałam się po wilczemu. Byłam z siebie
dumna. Złapałam jeszcze jednego kojota i stwierdziłam, że czas sobie
pobiegać. Biegałam po całym lesie, ale pamiętałam by zaznaczyć sobie
drogę powrotną do watahy. Po prostu od czasu do czasu używałam swojej
mocy, a raczej usiłowałam jej używać, ale to wystarczało. Kiedy zrobiło
się już bardzo ciemno postanowiłam wrócić do watahy. Ale i tym razem mój
„dodatkowy zmysł” mnie nie zawiódł i wróciłam bez problemów do jaskini.
Byłam bardzo zmęczona więc od razu zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz