Obudziłam się wcześniej niż Cassidy, więc postanowiłam zrobić obchód terenu… Może jakieś niewinne zbłąkane zwierze włóczy się w znalezieniu schronienia? Idąc przez zarośla ujrzałam śpiącą małą sarenkę, ucieszyłam się.
„To będzie nasze śniadanie” – Pomyślałam. Pobiegłam do naszego zakątka. I się położyłam na swoim miejscu i czekałam na zbudzenie Cassy. Rozmyślałam o tym Bejalu- Samcu Alfa Wików Wiosny. ”Ach, jaki on jest piękny, ta jego złocisto-pomarańczowa sierść. Ciekawe jak to jest przytulić się do niego”
Kichnięcie. Podskoczyłam zaskoczona i odwróciłam się do wilczycy.
-Na zdrowie!- Powiedziałam radośnie . – Masz ochotę na śniadanie? –Zapytałam się jej nawet nie czkając na odpowiedź.
-Dzięki, chętnie masz już coś? –Podniosła się z legowiska .
-Nie, zapolujemy razem. – Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę miejsca, gdzie była śpiąca sarna.
Cassa pobiegła za mną.
Po późnym śniadaniu, oprowadziłam towarzyszkę po części lasów i łąk mojej krainy- mojego domu.
Lekko zmęczona Cassa przysiadła na leżącym pniu i wąchała las. Na ten widok zaczęłam się śmiać. Cassa dołączyła się, śmiałyśmy się tak bardzo, że spadła z pnia. Zaczęłyśmy jeszcze głośniej się śmiać. „Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie” –Pomyślałam.
-To cudowne miejsce – Zaczęła Cassa. Przytaknęłam. –Co byś powiedziała na…
Zawahała się. Czekałam na to co mi powie.
-Załóżmy watahę! – Cassa powiedziała pewnie, patrzyła na mnie hardo i stanowczo, pytająco.
Siedziałam w milczeniu ładne parę chwil. Nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na waderę.
Patrzyła na mnie spokojnie, ale wydawało mi się, że tez błagalnie.
-Cassi, wiesz, że bardzo Cię lubię, wiem, że nie znamy się tak długo, jesteś dla mnie jak siostra ale…
Muszę to wszystko przemyśleć. Jak będę gotowa to przylecę do Ciebie i Ci powiem jaka jest moja decyzja.
Nie czekałam na odpowiedź wadery, odwróciłam się szybko i na oślep, aby tam rozwinąć skrzydła i polecieć w miejsce w które znam tylko ja. Do Wzgórza Wielkiego Ducha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz