Pewnej nocy, w moje drugie urodziny wymknęłam się na polowanie. Nie wiedząc o tym udałam się do lasu zamieszkiwanego przez niebezpieczne wilki. Tam spotkałam Torina, w chwili, gdy oznajmił mi, że jest bratem mojego ojca między nami zjawiła się Alisja. Dwójka znała się z przeszłości, choć ona nie powitała go z entuzjazmem.
Torin odszedł kawałek z nią i powiedział coś Alisji, nie wiedziałam co to, ale jej mina mówiła mi, że to coś poważnego. Po chwili oznajmiła mi, że musi iść razem z Torinem i nie wie kiedy wróci. Spanikowana zaczęłam krzyczeć i kłócić się, wtedy Torin powiedział mi, że Alisja i tak musiała by mnie na jakiś czas opuścić, gdyż moje moce miały się niebawem obudzić i mogło by coś stać się zarówno jej, jak każdemu, kto znajdzie się w pobliżu.
Po długiej kłótni poddałam się, udało mi się to ukryć, ale czułam się jakbym straciła już wszystko, co było mi drogie. Wilki odprowadziły mnie do krańcu lasu. I zniknęły.
Zostałam sama...
Wtedy ogarnęła mnie determinacja- Nie będę sama, nigdy! Patrząc na księżyc w pełni, złożyłam przysięgę:
- Stworze nowe, potężniejsze, niż jakiekolwiek inne stado. Stado Zimy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz