„Nie wiem, co się ze mną stało, przecież od razu mogłam jej powiedzieć, że chcę mieć z nią tą watahę, ale co będzie jeśli obie będziemy chciały być Alfami?” –Myślałam lecąc na Wzgórzu Wielkiego Ducha.
„Nie chcę z nią walczyć o stanowisko, jest dla mnie jak siostra”
Przed oczami pojawiły mi się wszystkie śmieszne i radosne wspomnienia z Cassi. Potrząsnęłam głową jakbym chciała zmyć wszystkie zdarzenia z głowy…
„Nie chcę o tym myśleć” –Pomyślałam stanowczo. Byłam już nie daleko mojego wzgórza. To miejsce było dla mnie szczególnie ważne, daleko jak sięgam pamięcią zawsze przychodziłam tam. Tym razem zdawało mi się że to wzgórze mnie wzywało. Nie opierałam się temu uczuciu tylko leciałam co sił w skrzydłach aby jak najszybciej tam się znaleźć.
Wylądowałam miękko na trawie, rozejrzałam się wokoło czy nie ma nikogo. Tylko kilka ptaszków.
„Ech, jak zawsze pustka” –Uśmiechnęłam się w duchu i pobiegłam na małą polankę, była otoczona lasem mieszanym, w powietrzu unosiła się woń fiołków. Słońce wysoko górowało na niebie. Położyłam się na środku, tam gdzie najwięcej docierało promieni słonecznych i myślałam.
Nie wiadomo kiedy nastała noc. Postanowiłam usiąść przed wielkim dębem. Nagle wiatr do mnie przemówił:
-Witaj Verno.
- Witaj wietrze, czy coś się stało?
- Tak, Twoja przyjaciółka jest strasznie załamana i postanowiła pójść do Wielkiej Groty… -Powiedział Wiatr
- Ale przecież tam jest niebezpiecznie!
- Tak i musisz coś z tym zrobić. Spróbuj ją znaleźć jak najszybciej.
- Dobrze, dziękuję za powiadomienie.- Powiedziałam
- Proszę, będę Cię informował na bieżąco.
- A, jeszcze coś, możesz zobaczyć co się dzieje z Bejalem?
- Dobrze kochana.
I już go nie było. Siedziałam z wyrzutami sumienia.
„Po co ją zostawiłam? I po co do ptasiego dzioba powiedziałam jej o Wielkiej Grocie?”
Bez zastanowienia poleciałam co sił w skrzydła, szukać Cassy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz