Miałam
mętlik w głowie, odkąd wyszłam z ukrycia i zaczęłam szukać członków do
nowego stada dołączyły do mnie trzy wilczyce, a ostatnio i trzy kolejne
wilki. Cieszy mnie to, jednak są oni strasznie wkurzający. Kross cały
czas podrywa mnie i wilczyce, a z tego co wiem i inne samice nie
należące do naszego stada. Za to Vaiper i Rex gadają cały czas o jakiejś
wilczycy imieniem Naili. Miałam ich już dość, dlatego właśnie byłam
teraz w mojej oazie spokoju. Nazywam to Mroźnym Przesmykiem. Jest to
miejsce, które łączy Liliową Wyspę z resztą krainy. Ponieważ wyspa jest
ogromna, a jezioro jeszcze większe nikt oprócz mnie nie wie o tym
miejscu, mimo iż małe nie jest. Rośnie tu sporo drzew i jest tu niemal
tak zimno jak na wyspie. By tu wejść od strony krainy trzeba przemierzyć
połowę Lodowej Pustyni, a tego nikt o zdrowych zmysłach nie podejmie.
Na pustyni jest zimniej niż na wyspie i gdybym nie była wilkiem wody po
dłuższym przebywaniu w niej mogłabym zamarznąć.
Gdy przemierzyłam 3/4 przesmyku wyczułam obcy zapach- wilk.
Zaniepokojona zaczęłam się skradać w jego stronę, nie chcąc by mnie
zauważono. Gdy schowaniu się w krzakach i wyjrzałam zza nich niechcący
zruszyłam gałąź. Bojąc się czy wilk mnie nie usłyszał odczekałam chwilę i
znów wyjrzałam. Przede mną, tuż obok ogniska leżał wilk ognia.
Widać było, że nie jest on w zbyt dobrej formie i, że niedługo całkiem
zamarznie. Zapominając o niebezpieczeństwie podeszłam do niego. Był
nieprzytomny. Samiec niemal całkiem zamarzł, więc szybko i delikatnie
podniosłam go za pomocą wody. Po chwili namysłu postanowiłam zabrać go
na wyspę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz