W
rekordowym tempie przebiegłam przesmyk i dobiegłam do Jaskiniowego
Urwiska, gdzie jak się okazało nikogo nie było. Nie zajmując sobie tym
głowy zaniosłam wilka do mojej jaskini. Nie umiałam tworzyć ognia, więc
zaniosłam go bardziej w głąb i okryłam skórami, po czym pobiegłam szybko
do najniższej jaskini, gdzie było jeszcze trochę mięsa z poprzedniego
polowania. Wzięłam spory kawałek i wróciłam do jaskini. Gdy weszłam,
wilka nie było. Nagle coś mnie powaliło.
- Kim jesteś i gdzie ja jestem!?- Zawarczał. - Złaź ze mnie! Powinieneś mi dziękować, a nie atakować mnie!- Fuknęłam.- Leżałeś nieprzytomny i zamarzałeś! Gdybym cię nie zabrała stamtąd zginąłbyś, głupku!- Wilk popatrzył się na mnie przez chwilę, po czym uśmiechnął się i powiedział. - Przepraszam śliczna. Jak się nazywasz? - Jeśli już musisz wiedzieć to Aniel. - Aniel!? Wiec mogę nazywać Cię swoim aniołem! Ja jestem Bejal i jestem do twojej dyspozycji!- Przymilał się wilk. - Dzięki, ale wolałabym, żebyś poszedł sobie, gdy już dojdziesz do siebie.- Powiedziałam zmieszana. - Miło z twojej strony, cóż chyba trochę minie, zanim dojdę do siebie.- Mówiąc to Bejal położył się, nie spuszczając mnie z oczu. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Czułam się skrępowana. Na początku wydawał się być jak Kronos, ale teraz spoważniał i był całkiem uroczy. Jego uśmiech sprawił, że czułam się jakbym miała watę w nogach. Bejal widocznie to zauważył i uśmiechnął się jeszcze bardziej, na co ja pierwszy raz w życiu zaczerwieniłam się. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz