Po tym jak Donatello odszedł odsząsnęłam się…. Jego gest był
dla mnie czymś nowym, zazwyczaj to wilki trzymały się ode mnie z dala, nie
licząc przyjaciółek…. Poczułam dziwne ciepło i motylki w brzuchu. Wokół mnie
wyrosło pełno różowych i czerwonych kwiatów. Nie chciałam się stąd ruszyć, tak
jak by mnie coś tu trzymało. Wreszcie przymusiłam się do pójścia. Czułam coś dziwnego i rzeczywiście, za mną
rosły te same kwiaty. Chyba moje moce przez niego wariują! Wpakowałam się na
jakieś drzewo i popatrzyłam na niebo. Robiło się ciemne, więc postanowiłam
czekać, aż zobaczę gwiazdy. Od małego lubiłam je oglądać. Rodzice mnie uczyli,
że każda gwiazda tworzy jakiś obraz, coś ala mały i duży wóz. Poczułam
niezmierna ochotę by Don przy mnie był, zazwyczaj wtedy szłam po niego. Tym
razem jednak nie mogłam. Był potrzebny w swojej watasze, a na marginesie, to ja
też powinnam wrócić. Skomplikowane to wszystko. Noc nie nachodziła zbyt szybko,
więc poszłam do jaskini. Nikogo nie
było. Nie dziwiłam się, że oni też gdzieś chodzą skoro ich alfa łazi nie
wiadomo gdzie, wiadomo tylko, ze z wilkiem z innej watachy. Wdrapałam się na
jaskinię i czekałam na gwiazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz