Siedziałam spokojnie przy jeziorze, w wilczej postaci. Jak zwykle, patrzyłam na wodę i rozmyślałam parę ważnych, dla mnie, spraw. Na przykład, czy kiedyś dowiem się kim byli moi rodzice? Wątpię.
Niespodziewanie, jakiś podejrzany ruch spowodował małe fale w jeziorze. To na pewno nie naturalne. Coś musiało być pod wodą. Bez większego namysłu, weszłam do wody. Szłam coraz głębiej, i głębiej. Aż doszłam do środka jeziora. Nic. Wszystko wydawało się, że jest porządku. Ale tak nie było. Bo jeden gad, właśnie bezszelestnie przypłynął do mnie od tyłu i popatrzył się na mnie.
Smoki są niebezpiecznymi stworzeniami. Potrafią z łatwością zabić każdego kogo spotkają na drodze. Całe szczęście, byłam w wodzie, więc mogłam łatwo i szybko oddalić się od tego gada. Siłą wody, spowodowałam, że wystrzeliłam jak gejzer, jak najdalej od smoka. Zatrzymałam tę siłę, blisko brzegu, i zaczęłam biec, prostą drogą do jaskini Aniel. Byłam przerażona. Ale w trakcie drogi, ten sam gad wylądował przede mną, zatrzymując mnie na miejscu.
- Sorka! Nie chciałam cię wystraszyć.
- Okeej... Wiesz... Ja.... Ty nie chcesz mnie skrzywdzisz? - spytałam niepewnie, smoczycę. Tak, to na pewno smoczyca. A z mojego pytania, zaczęła się śmiać. Zdziwiło mnie to.
- Nie, oczywiście, że nie. Widocznie nic nie wiesz! Zaraz ci wszystko wytłumaczę...
I zaczęła wszystko opowiadać, co się ogólnie dzieje. Co tu robi, czemu... I uwierzyłam w to, co mi mówiła.
- I jak widzisz, możemy tu zostać i zostać waszymi towarzyszami. A propo... Czy mogę być twoją towarzyszką? Jesteś pierwszą osobą którą widzę, oczywiście, oprócz Alf watahy do której należysz... Mogę?
Zatkało mnie. Ta smoczyca, może i dużo mówiła, ale ją polubiłam.
- Jasne. Czemu nie.
- Super, jak się zwiesz? Ja jestem Luna.
- Mam na imię Meg. Miło mi cie poznać, Luno.
Smoczyca uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odwzajemniłam jej równie szerokim uśmiechem. Bardzo ją polubiłam. Czułam się przy niej bardzo swobodnie. Tak lekko.
Spacerowałam z smoczycą i rozmawiałam. Pierwszy raz od paru miesięcy, rozmawiałam z kimś o wszystkim, bez strachu i wstydu, że powiem coś głupiego, lub coś co sprawi jej, albo mi przykrość. I dzięki temu, poczułam się dużo lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz