Biegłem korytarzem który wskazał mi ojciec. Nagle drogę zagrodziła mi dusza wilka.
-Stój. Nie przejdziesz dalej. -A założysz się? Utworzyłem kilka kul energii w śród nich była także kula mrocznej energii która unicestwia wszystko co stanie jej na drodze. Kazałem kulą runąć na wilka. Gdy tylko kula mrocznej energii uderzyła w niego on się rozpłynął. Biegłem dalej. Chociaż byłem duszą czułem jak powoli opadam z sił. Domyśliłem się ,że amulet zaczyna wysysać ze mnie życie. Po godzinie biegu drogę zagrodziła mi kolejna dusza. Utworzyłem taką samą ilość kul energii jak poprzednim razem ale teraz dusza nadal istniała. Powtórzyłem atak. Dwóch ataków dusza nie wytrzymała i znikła. Czekała mnie już ostatnia ale najtrudniejsza walka ponieważ wilk który nosił amulet przed moim ojcem był potężny ale też dlatego ,że jestem już tu jeden dzień i kilka godzin więc amulet wyssał ze mnie większość energii. -Stój. Dalej nie pójdziesz. Tym razem zginiesz- powiedziała ostatnia dusza . -Nie poddam się. Na ziemi czeka na mnie moja partnerka i przyjaciele. Pokonam moc amuletu dla nich aby już żaden wilk nie musiał przechodzić tego testu. -Ha Ha kolejny naiwniak który wierzy ,że miłość i przyjaźń może przezwyciężyć siłę. Nic nie odpowiedziałem tylko wykorzystałem resztę sił aby utworzyć trzy potężne kule mrocznej energii. Posłałem je na wilka. On jednak zrobił unik i posłał na mnie kule energii. Oberwałem dość mocno. Czułem jak amulet wysysa ze mnie życie. Znowu spróbowałem unicestwić duszę wilka. Nie udało mi się znów zrobił unik i znowu posłał na mnie kule energii jednak tym razem dwie i potężniejsze. Znowu oberwałem. Padłem na ziemie. Podszedł do mnie i grobowym głosem powiedział: -I co naiwniaku. Myślałeś ,że miłość i przyjaźń przezwycięży siłę. -Tak. Tak myślałem i myślę tak nadal. I tak na przyszłość nigdy nie nie trać czujności jeśli nie masz pewności ,że przeciwnik umarł. Mówiąc to posłałem na niego kule mrocznej energii. Dusza zniknęła a ja straciłem przytomność. Obudziłem się w jaskini watahy mroku. Wyszedłem osłabiony przed jaskinie gdzie siedziała smutna Naili. -Ja cię tak zasmucam? -spytałem. -Mins jak się ciesze. Myślałam ,że nie żyjesz. Straciłeś przytomność na ponad dwa dni. Ale widziałam ,że się przebudzisz. Mówiąc to rzuciła mi się na szyję i zaczęła mnie całować. Zaczęła mi opowiadać co się zdarzyło przez te dwa dni. Potem przywołała swojego smoka. Była to piękna i silna samica. Razem z nią przyleciał jej partner. -Czy jakiś wilk zechciał się tobą zaopiekować? -spytałem się dużego silnego samca. -Nie . -A ja mogę się tobą zająć. -Oczywiście. Gdy skończyliśmy rozmawiać razem z Naili udaliśmy się do wnętrza jaskini. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz