sobota, 31 sierpnia 2013

(Wataha Jesieni) od Avalon'a

Życie w pojedynkę nie mijało zbyt kolorowo. Nie to, że miałem problemy z jedzeniem, czy z przeżyciem, ale chodziło bardziej o chęć otworzenia do kogoś gęby raz na parę dni, nawet jeśli miałoby to być w celu dogryzienia komuś. Gadanie do drzew jest taaakie nudne.
Gapiłem się w swoje odbicie, szukając czegoś nowego, czegokolwiek, co dałoby jakąś nową myśl, nadleciał moja płomykówka ze szczurem w szponach, następnie połknęła go w całości.
- Chciałem ci życzyć smacznego, ale już po fakcie.
~  Paręnaście kilometrów dalej jest jakaś bariera, a dalej czułem lekką woń wilków. Sprawdzimy to? Uciekła mi tam zdobycz.
- Teraz?
~ Czemu by nie.
- Prowadź.
Pędziliśmy między drzewami, co pewien czas wybiegając na soczystą łąkę i płosząc jelenie i zające, cudownie było tak czuć wiosenny wiatr w futrze.
Faktycznie, spory kawał dalej znajdowała się swego rodzaju bariera, zawsze, gdy próbowałem za nią przejść, odpychała mnie na odległość kilku metrów, nie pozwalając wejść.
Zszedłem pod ziemię, tutaj też obejmowała, ale była znacznie słabsza. Skoncentrowałem się na tym, żeby zrobić w niej niewielką dziurę.
„Bańka mydlana” rozdarła się, więc wślizgnęliśmy się z sową do środka. Cóż, znacznie się ochłodziło, liście na drzewach były różnokolorowe, a trawa wyblakła od słońca, również wiatr był ostrzejszy. Hm.
Drogę zastąpiła mi jakaś wilczyca.
- Czego tu szukasz? – warknęła
Okrążyłem ją, nie spuszczając z niej wzroku. Była całkiem ładna, miała apetyczne ciało, ale nie czas na rozmyślanie o jej kształtach, gdy prawdopodobnie ma mnie za intruza i planuje już moją śmierć.
Nie odpowiadałem, zamiast tego starałem ją wyczuć i dowiedzieć czegoś. Ona widocznie robiła to samo.
- Władasz Ziemią. – rzuciła i odrobinę złagodniała.
- Ty także, ale ja nie rzucam Ci się do gardła.
-  Wybacz. – uspokoiła się i stanęła w miejscu. – A więc, czego tu szukasz?
- Wydaje mi się, że innych magów Ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz