Powoli odzyskiwałem siły i wszystko wracało do normy. Już po jednym dniu
leżakowania w jaskini odzyskałem siły i mogłem zabrać się za codzienne
zajęcia. Wyszedłem przed jaskinię po czym przywołałem mojego smoka. Gdy
tylko wylądował przed jaskinią zmieniłem się w człowieka i powiedziałem
do smoka.
-Co ty na to abyśmy zrobili rundkę po terenach watahy.
-Może. A i tak na przyszłość mów mi po imieniu. jestem Zefir
-Będę pamiętał
Mówiąc to wsiadłem na smoka po czym on wystartował. Lecąc nad mrocznym
lasem zauważyłem obcego mi wilka. Powiedziałem Zefirowi co ma robić.
Chciałem go trochę nastraszyć. Zefir ma wylądować dokładnie przed nim i
wykorzystując podmuch powietrza zrzucić go z nóg. Wszystko szło świetnie
gdy Zefir wylądował zeskoczyłem z niego i podbiegłem do obcego. On też
był w ludzkim cielę więc złapałem go za koszulę i podniosłem.
-Kim jesteś i czego tu szukasz? spytałem
-Altair a ty niby kim jesteś?
-Mins partner alfy watahy mroku.
-Co jakiej watahy?
-Pogadamy później. Teraz lecisz ze mną do jaskini watahy mroku i tam pomyślimy co z tobą zrobić.
Nagle poczułem kłucie w klatce piersiowej. Domyśliłem się ,że próbuje
mnie zabić wzrokiem. Ale amulet który opanowałem uniemożliwia zabicie
mnie takimi sztuczkami.
-A więc próbujesz mnie zabić wzrokiem. Nie ze mną te numery.
Wsiadłem na smoka. Zefir chwycił obcego za koszulę na plecach. Wzniósł
się w powietrze. Widać ,że ten Altair źle znosi lot. Gdy byliśmy przed
jaskinią Zefir wypuścił ze szponów obcego i wylądował. Zeskoczyłem z
niego i poszedłem z obcym do Naili. Ta oczywiście go przyjęła. Nie żeby
mnie to denerwowało ale nie podobał mi się ten nowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz