wtorek, 6 sierpnia 2013

(Wataha Zimy) od White'a

Rankiem obudził mnie dziwny smoczy ryk. Wstałem jak oparzony budząc Aniel. Mieliśmy to sprawdzić, ale po śniadaniu. Myślałem, że to jakiś smok przelatuje, więc powiedziałem to Aniel:
- Jak myślisz? Może on tylko przelatywał?
- Nie sądzę.-Zaprzeczyła temu moja partnerka.
-Ehhh.
Uśmiechnąłem się.
-To śniadanko?
Liznąłem ją w policzek. Ona uśmiechnęła się i poszła razem ze mną. Kocham ją i mam ją przy sobie. Taki skarb, który nie będzie mi odebrany. Pobiegliśmy szybko na polowanie. Dałem Aniel wolną łapę co do tropienia.
-Dzik.
Powiedziała szybko. A ja poszedłem za nią krok w krok. Nagle nadepnąłem jej ogon.
-Ojć, przepraszam.
Posłałem jej uśmiech i liznąłem ogon. Było mi strasznie głupio z tego nadepnięcia. Moja wina, że patrzyłem w niebo szukając smoka? Em... no tak moja. Aniel zaprowadziła mnie do dorodnego dzika. Zrobiliśmy to razem. Ona skoczyła na jego ogromny pysk, a ja na zad. Moja kochana wgryzła się w tętnice dzika, a on po paru sekundach padł martwy.
-Zwinnie Ci to poszło. Niezła jesteś.
Puściłem jej oczko. Zaczęliśmy razem jeść dzika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz