To co powiedziała wilczyca dało mi do myślenia. Zaczęło do mnie
docierać, że zachowałem się głupio. I chociaż Perrie nie żyje,
zrozumiałem, że tak na prawdę jest przy mnie. I chociaż jej nie słyszę i
nie widzę chce, żebym ułożył sobie życie. Mimo słów wadery poszedłem
się przejść we wszystkie miejsca, w które przebywaliśmy razem z Perrie.
Wspomnienia wracały, chciałem się komuś wyżalić. Jednak nie miałem komu.
Chociaż... Usiadłem w cichym miejscu, skupiając się na swoim otoczeniu.
Zacząłem "rozmowę".
- Wiem, że jesteś obok mnie. Chociaż ciebie nie widzę i nie słyszę,
czuję twoją obecność. Mam nadzieję, że tam gdzie trafiłaś jesteś
szczęśliwa i nie czujesz smutku lub tęsknoty za tym wszystkim, co było
na ziemi. Nie mogę się pogodzić z tym, że... Nie jesteś ze mną. Że nie
mogę cię przytulić lub porozmawiać z tobą jak kiedyś. Jednak wiem, że
mogę się tobie wyżalić, a ty zrozumiesz mnie, odpowiadając mi ciszą.
Wiem, że chcesz żebym ułożył sobie życie. Jednak... Ja wszędzie widzę
tylko ciebie. Żałuję, że nie miałam szansy się z tobą pożegnać. Wyznać
ci, że cię kocham. Mimo wszystko pamiętaj, że na zawsze zostaniesz w
moim sercu, i nitk nigdy mi ciebie nie zabierze. Choćby śmierć...
Żałuję, że spędziliśmy ze sobą tak mało czasu, jednak każda spędzona
chwila z tobą była bezcenna i będę pamiętał każdą z tych chwil, każde
twoje słowo. Po prostu kocham cię, i jesteś całym moim życiem.
Łzy popłynęły mi po policzkach. Odszedłem powoli, z smutnym uśmiechem na
twarzy. Nagle poczułem urwisty wiatr, który "kierował się" na wschód.
Gdy poszedłem za nim, nakierował mnie na drzewo, z wyrytym napisem
"D+P". Gdy byliśmy razem, by udowodnić moje uczucia wyryłem ten inicjał
na tym samym drzewie. Chciałem płakać. Tym razem nie ze smutku, tylko ze
szczęścia. Bo pomimo wszystkiego wiedziałem, że Perrie JEST ze mną, i
zawsze będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz