niedziela, 26 maja 2013

(Wataha Mroku) od Naili

Verna rzuciła się na mnie. Zaczęła dusić i warczeć. Widziałam przerażone i groźne miny wilków wkoło które szeptały:
-O co chodzi?
A inne zastraszone:
-Ona chce ją zabić? Musimy je rozdzielić...
Ale Aniel ich powstrzymała. Czyżby była po ich stronie?! Czyli Verny!? Co ona bredzi? Dobra Verna?! Phi ona nigdy nie była dobra. Nie znam jej. I nie zamierzam! Patrzyłam ze strachem na szaloną samice. Ja fajna i silna? Co ona bredzi, nic do mnie z tych rzeczy nie pasuje! Nikt raczej mnie nie lubi i takie tam. Wszyscy są po jej stronie...sama nic nie zdziałam. Niech mnie zabije! Grrr! Dalej!! Samica mnie puściła odpowiedziałam na proste pytanie z obojętnością. Ktoś zapyta? Bałaś się!? Odpowiem: ,,Owszem tak, ale tylko o członków watahy, bo oni tylko byli po mojej stronie!"
Pewnie nikt tego nie zauważył, ale krew z mojej szyi trochę tryskała. Zaciskałam zęby. Zauważyłam zniknięcie Galaxy. Ze złością położyłam się daleko od innych. W myślach brukałam złe słowa kierowane Vernie. Wreszcie nie wytrzymałam ...podeszłam do Verny i Aniel. Niechcący na nos i futro samic spadło parę kropel mojej krwi.
-Naili krwawisz...
Oburzyła się Aniel patrząc na mnie z troską.
-Mam dość, sami sobie czekajcie na bogów! A i pozdrówcie ode mnie Boga Iluzji. Nie chce siedzieć tu w jej towarzystwie!- spojrzałam piorunująco na Verne- Tę która o mało mnie nie zabiła!
Prychnęłam i odeszłam. Gdzie? Kierowałam się w stronę polany duchów. Usiadłam pod jednym z drzew sycząc z bólu. Zakrwawiłam jedno drzewo. I wtedy! Pojawiły się dwa duchy. Tu to normalne ...ale zaczęły do mnie gadać:
-Naili....nie bądź taka dobra dla tej nieokrzesanej Verny i dokop jej! Przecież wiesz na co cię stać! Zobacz co ci zrobiła! To normalne! Zrób coś, dokucz, zrań uczucia, zabij!
To wypowiedział czerwony duszek. Nagle niebieski trącił czerwonego i rzekł:
-Naili....masz dobrą duszę i serce, mądrość i odwagę. Więc bądź mądrzejsza od Verny i ją przeproś lub wybacz przewinienie. Powinnyście się pogodzić...ale któraś musi zacząć.
Czerwony i chyba zły duch miał sporo racji, ale ten dobry gadał z przekonaniem. Choć nie mam zamiaru jej pierwszej przepraszać!
-Co ty!? Przecież lepiej pokazać jej na co cię stać! Zwróć innych przeciwko niej!! To się uda!
Przekonywał ten zły.
-Naili, popatrz.
Dobry duch pokazał mi lustro w którym widziałam Verne, to jakby jej całe życie w skrócie. Bejal....strata....miłość...niechęć do życia....zło. Miała źle. Oj tak, źle. Teraz wszystko o niej wiem!
-Dziękuje!
Krzyknęłam do duchów odbiegając. Miałam dobry plan..bardzo. Krew leciała cały czas, ale nie obchodziło mnie to. Kierowałam się w stronę leżącej Verny. Skoczyłam na nią i poturlałyśmy się z górki. Chciałam pogadać z nią sam na sam. Przywarłam ją do ziemi- mocno. Ale nie zastosowałam jej techniki. Nie mam zamiaru jej ranić, tak jak ona zraniła mnie!
-Verna musisz mnie wysłuchać!
Nie czekałam długo na odpowiedz samicy.
-Słuchaj wiem co przeżyłaś! Skąd nie ważne. Rozumiem cię....Bejal na ciebie nie zasługuje. Wybaczam ci, choć wiem, że i tak masz to w nosie, jak wszystko. Ale moja rana jest prawdziwa. Dopiero teraz widzę w tobie zmianę. Nie wiem dlaczego to mówię... Pewnie teraz będziesz się wywyższać, że to ja powiedziałam. Ale...przepraszam! I co ty na to....moja duma ucierpiała, ciesz się z tego! Przepraszam! Wiesz co? Wtedy, kiedy mnie dusiłaś miałam ci coś do powiedzenia, ale to coś teraz zostawię dla siebie i o tym zapomne. Co ty na to....koniec czy wolisz mnie zabić!?
Puściłam samice czekając na cios który zakończy moje życie.
-Wyjawię ci mój sekret....teraz...życie jest mi obojętne....więc rób co chcesz. Zginę w głupi sposób, ale wśród swoich!
Warknęłam stojąc. Wszystko co powiedziałam to czysta prawda. Jeśli ona zacznie się śmiać lub mnie zrani. Poddaje się i nie przepraszam więcej z głębi serca. Dlaczego ja musiałam zrobić pierwszy krok....nie wiem...ale go zrobiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz