Poczułam burczenie w brzuchu. Nic nie jadłam od czasu zaklęcia Nikity, które dawało sytość, ale tylko na dobę.
-Jakieś polowanie? -Zapytałam się alf?
-Trzeba zrobić, pewnie jesteście strasznie głodni po wyprawie -Powiedział Fallen.
-Oj tak, tak -Odparłam.
Zebraliśmy wilki chętne do polowania, choć było to dziwne to chcieli to, nie bali się lub zapomnieli, że Duch Lasu mógł ich zabić, no cóż może to i dobrze?
Postanowiłam potowarzyszyć w poszukiwaniach jedzenia. Nasza kraina miała jeleni, saren i innych zwierząt pod dostatkiem, więc długo nie szukaliśmy, kiedy natknęliśmy się na stado saren. Zaczęliśmy wszyscy atakować, a kiedy się udało poszliśmy w kierunku schronienia.
-O, jak widzę macie pożywienie, ale uważajcie, bo możecie się sami stać jedzeniem... na przykład dla mnie.- Usłyszałam ociekający jadem głos Ducha Lasu.
- Szybko! -Krzyknęłam, złapałam sarnę i zaczęłam biec. Usłyszałam krzyk i trzask złamanych kości, ale biegłam dalej, trzeba uratować tyle wilków, ile się da.
Wpadłam do jaskini za mną pozostali. Zlustrowałam szybko kto zginął, ile jest strat.
Brakowało tym razem Roxany z mojej watahy i Saszy z Mroku.
Westchnęłam z goryczą, jest
nas
coraz mniej.
Choć byłam Alfą to ciekawiło mnie, kto będzie następną ofiarą Ducha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz