Widać Verna była zaciekawiona moją wymową. Pomyślałam nad sformułowaniem wypowiedzi.
-Wiem że jak skończę odpowiadać na to pytanie ty zadasz inne...no to odpowiem pierw na nie.
Zamyśliłam się i wydukałam:
-Dwa duchy pokazały mi twoje całe życie w skrócie, duchy z Polany Duchów.
Verna była dość zdziwiona. Może się wściekła?
-Bejal...nie zasługuje na ciebie...to zacznę od początku. Bejal nie kochał ciebie tylko Cassy. Ciebie odrzucił, byłaś w nim zakochana na zabój! Ciągle go kochałaś i chyba nadal kochasz. Ale poguć się z tym....nie widzisz tego? Ogień i wiatr pasują do siebie?! Nie...wiatr gasi ogień...nie tylko. Jesteś inna niż on. Jesteś no....taka jaka jesteś. Wspaniała...on może tylko sobie o takiej pomarzyć. Kiedyś cię nie widział, odrzucał cię ...myślisz że teraz cię widzi? Lecz jeśli tak to teraz ty go powinnaś odepchnąć. Bo kiedyś to on złamał Ci serce.
Moja długa odpowiedz sprawiła Verne w osłupienie. Mogłam połowy nie mówić ale jednak moje serce zatańczyło jak odpowiedz mu zagrała. Mogłam nie dodawać tego wspaniała ale nie chciałam jej zasmucić. A zresztą w porównaniu do niego jest.
-Morze znów staniesz się tą dobrą Verną?
Uśmiechnęłam się badawczo.
-Znajdziesz sobie przystojnego partnera...pogodzisz się z zachowaniem Nikity i będziesz żyć dalej. Bez wspomnień o Bejalu...ale coś myślę że nie da się ich zamazać....
Wyszeptałam miło. Wiem że dwóch samców pewnie się w niej podkochuje. Miałam nadzieje że nie odbierze mej wymowy źle. Tylko wreszcie zacznie żyć. Nie tak jak teraz. Wreszcie się uśmiechnie i zaśmieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz