Moje oczy tętniły nadzieją. Miałam asa w rękawie choć jak Verna nie chciałam go ujawniać tak szybko. Ale to moim zdaniem lepszy sposób. Nie chce by znów ktoś z mojej watahy zginą! Trzy wilki wystarczą. Do moich oczu napłynęły łzy nienawiści. Pobiegłam do Verny i Aniel. Może się nie zgodzą ale moja propozycja jest szybsza.
-Przepraszam....że przeszkadzam ale ja też muszę wam coś powiedzieć!
Krzyknęłam błagalnie. Po moim krzyku przybiegł Bejal i Fallen.
-O...co chodzi?
Spytał opryskliwie Alfa Wiosny.
-Słuchajcie...wiem że sądzicie iż jestem najsłabsza z was. Wiem że to prawda.....-spuściłam głowę-..ale znam szybszy sposób.
Wilki spojrzały na siebie czułam dreszcz przechodzący po sobie i ich wzrok. Po co ja się wmieszałam? Verna załatwiła by tą sprawę.
-Więc...musimy dostać się do mojej jaskini i mojego sekreciku ...a raczej mojej watahy. Są to tajemnicze, magiczne jaskinie w mojej mieszczą się stare zwoje. Widziałam też jeden o Duchu Lasu ale nie odważyłam się czytać i zostawiłam go na posłaniu. Nie tylko to....moje stado zostawiło polowanie ....zwierzęta nadają się do zjedzenia.....ale trzeba się jakoś tam dostać. Jeśli odrzucicie ofertę to zrozumiem. Ale pamiętajcie o tunelu który prowadzi to mojej watahy.
Moja wypowiedz przedłużyła się....trochę dziwnie się czułam. Przerwałam Alfie Lata i jeszcze ten głupi pomysł! Dlaczego ja tak myślę? Ahhh nie ważne. Poważnie i z nadzieją przejechałam wzrokiem po ciałach alf czekając na słowo ostatecznego sądu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz