piątek, 24 maja 2013

(Wataha Zimy) Od White'a

     Moja historia jest długa. Opowiem ją w wielkim skróceniu. Więc urodziłem się jako syn pary alfa w Watasze Porannej Rosy. Już jako nastolatek miałem poślubić piękną Żanet z wrogiego stada by zapobiec wojnie. Lecz odmówiłem, bo po nocach śniła mi się piękna, biała wilczyca o cudownych oczach w kolorze wody. Nos miała jak poranne morze, a jej szyje zdobił naszyjnik. Była cudowna jak anioł! Ale rodzice ciągle....ah...wpajali mi, że to tylko sen. Ale w głębi duszy poczułem, że ona żyje. Uciekłem, żegnając tylko Żanet. Ona mi wierzyła; pragnęła mojej miłości. Lecz ja dałem jej tylko zimny całun i słowo:,,Przepraszam!" Po tym pognałem, by odszukać  wilczyce ze snów.
     Długo szukałem miłości. A we snach ciągle dostawałem nowe wskazówki jak ją znaleźć. Nareszcie...udało się. Wszedłem w niemiłą atmosferę. Pełno wilków i sześć iskrzących się. Wow. Gdy Szóstka zniknęła, piękna samica z mych snów podeszła do mnie powolutku:
-Kim jesteś?
 -Na...pewno nie jednym z nich. W..wyruszyłem by znaleźć watahę.
Jąkałem się. Skłamałem...bo tak naprawdę zależało mi tylko na niej. Miłość dodaje skrzydeł. Moje serce podeszło do gardła. Czekałem na jej odpowiedz. Ale czy..ona jest prawdziwa czy znów śnię?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz