No cóż, nie mogłam powiedzieć że byłam szczęśliwa jak usłyszałam propozycję Naili. Chciałam jako kapłanka Boga, porozmawiać z nim i w jakiś sposób zrobić aby nam w tym wszystkim pomógł.
Ale dobra już w to nie wnikałam.
Podzieliśmy się na grupy, kto idzie a kto nie.
No więc przedzielono mnie do grupy która zostaje. Może to i dobrze? Nie wiem, ale chociaż mogłam rozmyślać co będzie dalej. O przyszłości watah, ale także o mojej przyszłości, czy kiedykolwiek będę z Bejalem.
Ale cóż, teraz sprawy miłosne były najmniej potrzebne i najmniej ważne.
Zbliżał się wieczór kiedy grupa po zwoje wróciła. Nie było jak nie więcej połowy towarzyszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz