Gdy tylko dotarliśmy na miejsce zrobiłam rozeznanie, nie było Kaysie, Mejsi,Camille, Diego, Scythe, Souvenir, Verry, Impeta, Samby, Kuki, Sierry, Saszy i Stilla. Straty były większe niż myślałam, a czeka nas jeszcze powrót.
- Chodźcie tędy!- Zawołała Naili. Strata kolejnych członków jej stada dotkliwie jej dotknęła.
Wszyscy ruszyli za wilczycą, starałam się nie myśleć o Sambie, Kuki i Sierze. Ich obraz jednak powracał do mnie. Nie zdałam sobie nawet sprawy, kiedy dotarliśmy na miejsce. Było ciemno, tak, że niemal nic nie widziałam. Naili kazała nam zostać, a sama ruszyła dalej. Ciekawiło mnie co tam jest, ale wszyscy uszanowaliśmy to, iż nie chciała nam do końca zdradzać swojej tajemnicy.
Gdy wadera wróciła z kilkoma zwojami ustaliliśmy, że ukryje je za pomocą iluzji. Najważniejsze było teraz to, by ochronić alfę, by mogła je dostarczyć reszcie.
Droga powrotna zdawała się trwać wieczność. Było dziwnie ciemno, nawet jak na noc, nie było widać ani gwiazd, ani księżyca. Wkoło słyszałam przyśpieszony oddech i co jakiś czas szamotanie, już nawet nie krzyk, Duch zabierał naszych towarzyszy tak szybko, że nie wiedziałam już ile nas zostało, czułam jedynie Naili oraz Fallena i Bejala, którzy otaczali ją razem ze mną.
Wbiegając do Jaskini Białych Róż czułam taką ulgę, że niemal się zaśmiałam. Aż po chwili zdałam sobie sprawę, że wróciły tylko cztery wilki, tylko alfy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz