niedziela, 19 maja 2013

(Wataha Mroku) Od Rosalie

Obudziłam się, gdy słońce zaczynało się powoli ukazywać na niebie. Jednak już od otworzenia jednego oka, czułam, że coś jest nie tak. Jakaś dziwna aura i cisza w około sprawiały wrażenie niepokoju i tajemniczości. Znowu coś jest nie tak? Ledwie wróciliśmy, a znów jest coś niepokojącego.
Upolowałam coś szybko po drodze, by nie paść z głodu i ruszyłam na tereny mojej watahy. Nic. Wielkie nic. Ani śladu żywej duszy. Poszłam na kolejne tereny pozostałych watahach i niestety nikogo nie zauważyłam. Czułam tylko na plechach jakieś dziwne ciarki, ale nic nie widziałam ani nie słyszałam.
Zaglądałam w jeszcze inne zakątki, jakie napotkałam po drodze, aż w końcu dotarłam do Liliowej Wyspy. Tam usłyszałam tak jakby rozmowy, dźwięk, ruch. Pobiegłam za tym śladem, aż w końcu dobrnęłam do Jaskini Białych Róż. Zobaczyłam wszystkie watahy razem. *I jak zwykle nikt o mnie nie pamięta....* Byłam właściwie zdana tylko na siebie.
Gdy weszłam nikt nie zwrócił na mnie uwagi, tak jakbym w ogóle nie istniała. Żadnej reakcji, żaden wilk nawet nie martwił się, że mnie nie było. Jestem po prostu niezauważalna...
Słuchając rozmów w okół mnie, dowiedziałam się w końcu, o co chodzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz