Byłam zdeterminowana, chciałam przemówić Bejalowi do rozumu. Wściekłam się też, że one mi na to nie pozwalały.
- Nic mi nie zrobi! A jeśli nawet, to lepiej, żebym zginęła ja, niż wy wszyscy!
- Aniel!- Warknęła Naili.- Czy nie wierzysz już w nas?- Pytanie zdziwiło mnie.- Myślisz, że będziemy patrzeć, jak giniesz? Myślisz, że nie znamy ryzyka, jakie wiąże się z nadchodzącą bitwą?!
- Aniel, uwierz w nas wszystkich! Nie pozwolimy, by coś ci się stało i wcale nie mamy zamiaru ginąć!- Dołączyła się Evanestencia. Dopiero teraz zauważyłyśmy, że wszyscy nas słuchają.
- My w Ciebie wierzymy! I nie chcemy tej wojny, ale wierzymy, że to jedyne wyjście!- Rzekła Avalon.
- Nie możesz się poddać!- Dodała Galaxy.
- Wygramy i pokarzemy temu Bejalowi, gdzie raki zimują!- Krzykną Yakas.
Wszyscy zaczęli mnie przekonywać i zrobiło się straszne zamieszanie, aż w końcu ustąpiłam.
- Ale wciąż nie wierze, by ta wojna miała sens.- Pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz