poniedziałek, 31 grudnia 2012

(Wataha Lata) od Deep

Minęło parę dni - po tym jak dołączyłem do watahy - i postanowiłem dokładnie poznać nasz teren. Poszedłem na spacer. Spotkałem Vernę.
      - Cześć. - ucieszyłem się na jej widok
      - Cześć. I jak Ci się tu podoba?
      - Jest wspaniale, idealnie. Czasami mam wrażenie, jakbym tylko śnił.
      - To nie jest sen. - uśmiechnęła się - Właśnie wybieram się na polowanie. Idziesz ze mną? Potrzeba nam trochę protein przed walką, abyśmy byli silniejsi.
      - Jasne.
      Razem z Verną zaczęliśmy biec, później ścigać. Dostrzegłem za krzakami lisa.
      - Nie starczy dla wszystkich. - Verna odrzuciła ten pomysł.
      Biegliśmy dalej. Parę metrów na wschód usłyszałem bieg kopytnego stworzenia.
      - To pewnie sarna - powiedziała - Będzie idealna.
Zmieniliśmy kierunek i zaczęliśmy biec tak szybko jak się tylko dało za sarną. Trudno się ją ścigało, ponieważ doskonale radziła sobie na zakrętach.  Wpadliśmy na drzewo z krzykiem.
      - Nic ci nie jest? - zapytałem.
      - Strasznie mnie głowa boli. A ciebie?
      - Też.
      - Wracajmy lepiej.
      - Nie. Inni będą marudzić, że nic nie upolowaliśmy. Złapmy chociaż parę zajęcy.
      - Dobrze.
      Jak powiedziałem - tak zrobiliśmy. Wróciliśmy do reszty watahy.
      - Dzisiaj zające. - powiedziałem
      - Zające? - zdziwiła się Geneza
      - Tak, zające. Dzisiaj z Verną mieliśmy wypadek na polowaniu i nie daliśmy radę nic innego złapać.
      Poszedłem się położyć. Z trudem próbowałem zasnąć, ale nie udawało mi się. Ból głowy zmienił się w straszną migrenę. Po chwili straciłem przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz