poniedziałek, 31 grudnia 2012

(Wataha Mroku)- od Rosalie

Zbliżała się już noc. Wszystkie wilki z mojej watahy szły już spać, ale ja nie. Powód? Nie mogę stracić pierwszej nocy w nowej watasze w jaskini. Zbyt piękne są tu noce, przyciągają mnie, jak magnez. Tak wiem, to trochę dziwne, żeby wilka Mroku mogła zafascynować taka prosta rzecz. A jednak...
Kiedy Naili zobaczyła, że nie idę do jaskini, powiedziała:
-Rosalie! Chodź, już późno.
-Wybacz, ale tę noc chcę spędzić na dworze.
Wilczyca tylko skinęła głową i zniknęła w ciemnej jaskini. Ruszyłam, żeby znaleźć dogodne dla mnie miejsce, z daleka od jakichkolwiek wilków. Stąpałam cicho i patrzyłam się w piękny, połyskujący księżyc. Nagle zorientowałam się, że przechodzę koło Mrocznego Lasu. Podobno wiele wilków uważa to miejsce za straszne. Co mi zaszkodzi sprawdzić? Nie spiesząc się, wchodziłam powoli do lasu. W sumie nic nadzwyczajnego, drzewa, trawa, krzaki... Czyli wszystko, co jest w każdym lesie. Ale chwileczkę... Coś stukało koło drzewa. Wątpię, żeby był to jakiś potwór, ale sprawdzę. Nie należę do strachliwych wilków i raczej takie odgłosy na mnie nie działają. Dźwięk się nasilał, a ja byłam coraz bliżej. Zajrzałam za drzewo i... To tylko wiewiórka stukała orzechem w drzewo, bo nie mogła sobie poradzić z rozgryzieniem. Nie mogłam powstrzymać śmiechu i padłam na ziemię. I to ma być niby straszne? Wstałam i poszłam dalej. A może boją się tych świecących oczu? Ach, zresztą i tak nigdy nie zgadnę. Nie ma co tracić czasu...
Wybiegłam i wróciłam na polanę. Znalazłam ciche miejsce na wzgórku i położyłam się. Patrzyłam się na te migoczące gwiazdy, bez żadnych zmartwień, uczuć. Podziwiałam to piękne, granatowe niebo, aż w końcu zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz