Podeszła do nas Neya i powiedziała:
- Nie wiem co mu dolega...chyba nie żyje. -powiedziała patrząc mi się prosto w oczy.
- To,to nie możliwe. -podeszłam z płaczem do leżącego na ziemi Vaipera.
Nagle do jego pyska wpadła jedna z moich łez. Vaiper zaczął oddychać, a za chwile otworzył oczy i powoli wstał mówiąc:
- Naili...gdzie ja jestem.
Z uśmiechem na pyszczku i ze łzami w oczach rzuciłam się na Vaipera przytulając go. Vaiper patrzył mi prosto w oczy a ja go pocałowałam,widząc to Rex pognał w długą płacząc. Nikt nie wiedział o co mu chodziło.
- On cię kocha.- powiedział Vaiper.
- I dlatego jak cię pocałowałam odbiegł?
- Tak.
- Nie martw się...on zaraz wróci.- powiedziała Aniel.
- Naili, przepraszam za nieudany spacer.
- To nie przez ciebie,dziękuje że mnie obroniłeś.- powiedziałam po czym znów dałam mu causa.
- To ty mnie uratowałaś.
- On ma racie.-powiedziały jednocześnie wilczyce.
- Z chęcią przyjmiemy cię na kilka dni.- uśmiechnęła się Aniel.
- Nie, dziękuje jest tu dla mnie za zimno.
- Ogrzeje cię.- powiedział Vaiper wstając.
- Nie naprawdę nie mogę...muszę już iść.- Bardzo dziwnie się czułam, więc wybiegłam z jaskini i biegłam prosto do domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz