poniedziałek, 31 grudnia 2012
(Wataha Jesieni) od Fallen
Wojna nadchodziła. Szczerze - kompletnie mnie to nie interesowało. Alfa tylko powiedziała nam co mamy robić i tyle. Moim obowiązkiem jest stawić się na bitwie - co prawda to prawda. Ale to dla mnie czysta przyjemność. Może to zabrzmieć dziwnie ale... lubię zabijać. Poszedłem więc obserwować inne wilki. Byłem doskonale wyćwiczony. Rozpłynąłem się w powietrzu i złączyłem dopiero nad pewnym źródełkiem. Było tam więcej wilków z innych watah. Wszystkie były dosyć przejęte przyszłym nocnym wydarzeniem i powarkiwały na siebie. Ja tylko spokojnie piłem wodę. W końcu jakiś wilk z Watahy Lata kłapnął mi nad uchem. Zdenerwowałem się i ugryzłem go w ucho. Nim znów chciał mnie zaatakować ja szybko zmieniłem się w pył i przeniosłem nad rzekę. Tam przynajmniej panował spokój, choć jakiejś pojedyncze sztuki się żarły. Miałem tego serdecznie dosyć. Według mnie wojna potrzebna nie była. Zmieniłem się w konia i uciekłem gdzieś, gdzie w końcu byłem sam. Mimo to "fatum" mi nie odpuszczało i ktoś sunął w mym kierunku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz