Następnego ranka, po podróży w poszukuwaniu Bejala wstaliśmy dość wcześnie. Obudziła nas wszytkich Verna i oznajmiła, abyśmy ruszali w stronę Gorących Źródeł gdzie mieliśmy znaleść Bejala. Przy jaskini spotkaliśmy piękną wilczycę. Wskazała nam gdzie jest Bejal i przykazała, abyśmy byli cicho i nie obudzili reszty watahy. Po chwili Bejal stał już przy nas. Verna rozpoczęła rozmowę:
-Bejal, podjeliśmy decyzję... Walczymy po twojej stronie.
Lecz Bejal nie mógł nam odpowiedzieć. Po chwili Cassy odczytała jego myśli. Wytłumaczyła Nam czemu Bejal nie może mówić i że bardzo nam dziękuje. Bardzo się wzruszył. Po czym Bejal i Verna odeszli od nas. Najwidoczniej chcieli być chodz przez chwilę sami. Reszta watahy udała się na polowanie.
Wypatrzyłem piękną, dużą sarnę i pokazałem ją reszcie. Ja niestety musiałem oddać całe polowanie dla reszty. Moja rana była jeszcze świeża i nie byłem w pełni sił. Polowanie poszło szybko. Posililiśmy się, dotarła do mnie myśl, że Bejal i Verna też muszą zjeść.
-Słuchajcie, musimy zostawić trochę dla Bejala i Verny. Oni też muszą sie posilic by mieć siły do walki.
Reszta przytaknęła. Po posiłku postanowiliśmy odpocząć w oczekiwaniu, aż pozostała dwójka do nas wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz