Obudziłam się rano i czułam się dosyć dziwnie. Wstałam i pobiegłam do jaskini Mrocznych. Wszyscy byli tacy niespokojni i żadnego wilka nie mogłam na chwilę zatrzymać, żeby dowiedzieć się, co się stało. Nagle zaczepił mnie Yakas.
-Rose chodź, pomożesz nam w polowaniu.
Skinęłam głową i poszłam za nim.
-Czy szykujemy się do wojny, o której tyle słyszałam?- przypomniałam sobie w końcu.
-Tak. I dlatego musimy mieć dużo jedzenia.
Dołączyliśmy do sporej grupki. Podzieliliśmy się w pary, mi przypadła Sasza i pobiegliśmy na polowanie.
-Myślę, że przy Mrocznym Lesie będzie sporo zwierzyny.- zadecydowałam.
Sasza przytaknęła i już po chwili byłyśmy na miejscu. Miałam rację, było tam spore stado łań. Schowałyśmy się w trawie i czołgałyśmy powoli do zwierząt. Wilczyca kiwnęła na mnie głową i skoczyłyśmy na dwie najbliższe. Zabawne, jakie te łanie są głupie. Ta zaczęła biec prosto na mnie, żeby mnie przestraszyć. Ale ja rzuciłam się jej na szyję i wgryzłam głęboko. Po chwili już nie żyła, a ja zobaczyłam uciekającego lisa. Zostawiłam swoją ofiarę i pobiegłam jego stronę. Był szybki i sprytny, ale w końcu go dopadłam. Kiedy wracałam z nim do Saszy, ona załatwiła już swoją łanię i dwa króliki. Wzięłyśmy w zęby zdobycze i wróciłyśmy do jaskini. Położyłyśmy je i usiadłyśmy zmęczone. Tylko my na razie wróciłyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz