Wybrałam się do Mrocznego Lasu. Padłam na ziemie. Bolało mnie serce.
- Nie powinnam tu przychodzić. W tej watasze czuje się samotna. Nie mam
przyjaciół. Z kim porozmawiać. Powinnam odejść i się zabić. Bo co innego
począć. Nie mam rodziny, przyjaciół - mówiłam do siebie.
Usłyszałam, że ktoś podchodzi.
- Shila, nie mów tak! Nie możesz się zabić. Jak to nie masz przyjaciół? A ja? - to była Heter
- Pomyśl ty masz wielu przyjaciół. Ja jedynie ciebie. Ty masz rodzinę,
bynajmniej ją kiedyś miałaś. Ja nie. Od szczeniaka byłam sama. Porzucili
mnie. Musiałam radzić sobie sama.
- Masz rodzinę.
- Niby jaką?
- Naili, Vivienne, Still, Torak, Miranda, B... - zatrzymała się.
- Co?
- I jeszcze Black. To też twoja nowa rodzina. Cała wataha jest rodziną.
Serce zakuło mnie jeszcze mocniej. Aż wiłam się z bólu.
-Shila co ci jest?! - spytała zaniepokojona Heter.
- Nie wiem - ledwo wykrztusiłam.
Zaczęłam się dusić. Nie panowałam nad moimi mocami. Nie mogłam oddychać. Czułam, że zaraz umrę.
- Shila!! Biegnę po pomoc.
- Nie. To już... koniec ze mną ...
Więcej nic już nie usłyszałam tylko wielka ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz