Wszystko wymykało się z podkontroli. Sunshine była pewna swego. Twierdziła, że widziała świat umarłych. Ja jako niedowiarek, początkowo jej nie wierzyłem. "Świat umarłych? To jakaś ściema". Pomyślałem lekko chichocząc pod nosem. Jednak reszta wader wierzyła wilczycy. Powoli sam się do tego przekonywałem.
Verna popchneła mnie lekko na środek. Nie wiedziałem co chciała zrobić. Zaczeła przemawiać:
-Kochani chciałabym wesprzeć Was na duchu. Przecież to wojna. Wiecie zapewne że
Świat Zmarłych jest otwarty podobno. Tak przynajmniej twierdzi Sunshine. I
chcielibyśmy z Bejalem zrobić parki wojenne. Kązda para będzie miała w parze
jednego wilka z powietrza i z ognia. Wiem , że jest mało nas. Ale nic na to nie
poradzimy. Po prostu jakby co będzie w parze dwa wilki ognia. Bejal chcesz coś
jeszcze dodać?
-Popieram Verne. To jedyne co możemy zrobić. Musimy się śpieszyć mamy dużo na głowie. Bitwa i jeszcze duchy? Powoli widze, że nas to poprostu przerasta.
Wszyscy szybko podskoczyli. Niemal rwali się do roboty. Chcieli aby wszystko wróciło do normy. Bardzo mnie to ucieszyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz