Myślałem o Aniel. "Czy ta wojna na prawdę jest potrzebna? Może da się jeszcze to wszystko uciszyć? Pogodzić się? Byle tylko nie było wojny. Byle tylko nikt nie zginoł. Pójdę do niej. Tak, teraz." Pomyślałem i zerwałem się na nogi.
Verna i reszta stada to zauważyła:
-Gdzie idziesz? -Zapytała Amanda.
-Ja? Nie ważne.
Nie chcąc nic mówić chciałem odejść szybko jak tylko się dało.
-Idziesz do Aniel?-spostrzegła Verna
-Tak...
-I co myślisz, że coś zmienisz?
-Nie, nie o to chodzi..
-A o co?
-Bo ja się boję, że komuś coś się stanie, nie wybacze sobie tego.
-Nie wcale tak nie jest.. Ty się boisz spojrzeć jej w twarz!
To była prawda. Opuściłem pysk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz