Nie byłam zmęczona, wręcz przeciwnie. Rozpierała mnie energia. Po kilku godzinnym treningu czułam się silna. Walczyliśmy na różne sposoby i w różnym składzie, ale zawsze na koniec zostawałam ja i Naili, nawet, gdy byłyśmy we dwie na resztę. Wataha Mroku i Jesieni przyszły następnego dnia po mojej rozmowie z Naili. Jeszcze nigdy nie było tu tak wiele osób, na szczęście po moim powrocie do późnej nocy polowaliśmy, by nazbierać zapasy. Gdy wszystko już omówiliśmy poszłam szukać Krossa i Evanestenci. Dobrze zrobiłam zgadzając się z nimi ćwiczyć, a jeszcze lepiej przyprowadzając wilki iluzji. Szło nam świetnie, ale mimo to musimy jeszcze wiele poćwiczyć...
- Aniel!- Odwróciłam się.
- Cześć Kross, co jest?
- Nic takiego.- Uśmiechną się.- Chciałem się spytać, kiedy znowu zorganizujemy trening. Przydałoby się nam jeszcze poćwiczyć, zwłaszcza współprace, bo zwłaszcza to nam coś nie wychodzi...
- Ech... Masz racje. Ciężko pogodzić nasze moce z ich. Dziś już nie zdążymy, ale myślę, że moglibyśmy zorganizować trening dla wszystkich jutro z samego rana.
- Świetnie! To poinformuje wszystkich!- Krzykną w biegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz