Siedziałam w swojej jaskini i znów rozmawiałam z Meg. Stuliłyśmy pyski między przednie łapy i patrzyłyśmy w słońce.
- Wiesz, Meg? Zaczynam się obawiać tej wojny – wyrzuciłam z siebie po długim milczeniu.
- Ja również, nie martw się. Jesteśmy Wojowniczkami więc w nas leży też spora odpowiedzialność. – odpowiedziała zasmucona.
Siedziałyśmy jeszcze parę minut kiedy ukuł mnie brzuch.
- Idziesz ze mną coś upolować? Głodna jestem. – Przytaknęła i ruszyłyśmy w stronę jeziora. Kiedy znalazłyśmy się na drugim brzegu szybko ruszyłyśmy na ulubioną polanę. Kiedy już dochodziłyśmy wpadła na nas jakaś wadera.
- CZEGO TU!? – zapytała wściekła.
- Niczego… - odpowiedziałam szybko.
- TA! Jasne uważaj bo ci uwierzę! A może jesteś szpiegiem, hm? Chcesz się czegoś dowiedzieć? – Warknęła na nas.
- Spokojnie, już sobie idziemy! Po za tym jesteśmy Wojowniczkami a nie Szpiegami. – Odpowiedziałam szybko, trochę zaciekle i wyzywająco.
Wilczyca z Watahy wiosny spojrzała na nas ostatni raz i odprowadziła nas głuchym warkotem. Dopiero teraz do nas dotarło że polana na której przed wojną polowałyśmy, należała do wilków ognia. Szybko się wycofałyśmy i ruszyłyśmy w stronę mrocznego lasu. Pojedynkowanie się w tym momencie było nie na miejscu. Kiedy dotarłyśmy na terytorium sprzymierzeńców z nalazłyśmy dorodną sarnę . Trochę czatowałyśmy ale w końcu udało nam się ją dopaść i spożyć. Potem wróciłyśmy na Liliową Wyspę. Całe stado najwyraźniej koczowało w jaskiniach, więc i my wróciłyśmy do swoich, czekając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz