środa, 10 lipca 2013

(Wataha Jesieni) Od Akine

- Zaraz będziemy na miejscu, nie bądź taki niecierpliwy. - Spojrzałam na niego kątem oka.
Szliśmy dalej, aż zobaczyłam jakiś strumyczek.
- Chyba może być. - Uśmiechnęłam się, a basior spojrzał na mnie zdziwiony.
Uklękłam przy wodzie i dotknęłam gleby.
- Podejdź. - Poprosiłam.
Wilk podszedł i spojrzał na mnie jak na wariatkę, po tylu latach można się przyzwyczaić, ale to i tak wkurza. Spojrzałam na jego oczy i wyobraziłam sobie jakiś kwiat o tym kolorze, po czym wokół nas pojawiło się pełno takich kwiatów.
- Podobają Ci się? - Zapytałam nieśmiało.
- T-Tak. - Chyba nie ogarniał co się stało.
- Mają kolor twoich oczu. - Spojrzałam na jednego z nich.
- Na serio? Jak to zrobiłaś? - Spojrzał na mnie jeszcze bardziej zdziwiony.
- To mój żywioł, no i mam do tego smykałkę, kiedyś robiłam podobne rzeczy, a że nigdy nie widziałam takiego koloru, to chciałam go uwiecznić. - Uśmiechnęłam się po czym przyjęłam ludzką postać i usiadłam.
- Niesamowite. Co jeszcze potrafisz? - Jego oczy aż błyszczały. (również zmienił się w człowieka).
- Dużo. Jeśli chcesz możemy połączyć nasze moce i stworzymy naszą roślinę. -  Spojrzałam na niego wyczekująco.
- Nie jestem w tym dobry. - Zaśmiał się nerwowo.
- Nauczę Cię. Powiedz, nad czym panujesz. - Rozejrzałam się szukając przy okazji natchnienia.
- No np. cień. - Udawał zamyślonego.
- Świetnie, już mam pomysł. Daj rękę. - Wystawiłam moją dłoń.
- Po co? - Spojrzał na mnie jak bym chciała go zgwałcić.
- Bo muszę połączyć nasze moce. - Uśmiechnęłam się.
Podał mi rękę, a ja dotknęłam ziemi, po czym zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie kwiat. Chłopak użyczył mi swojej mocy, no i powstał przepiękny kwiat.

Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam to cudeńko. Spojrzałam na twarz osoby mi towarzyszącej i ujrzałam taki sam uśmiech.
- Teraz patrz. - Dotknęłam leciutko łodygi, no i kwiat znikł.
- Co jest? - Zapytał.
- Wiedziałam, że się zdziwisz, ale to nie moja sprawka. - Zachichotałam. - To jest kwiat stworzony za pomocą twojej mocy cienia, więc w świetle znika, a właśnie przez drzewa przebił się promyk słońca, więc zniknął. - Puściłam w końcu jego  rękę.
- No tak, nie wpadłem na to. - Spojrzał za siebie.
- Teraz już nie jestem wariatką? - Zadałam być może idiotyczne pytanie, ale nie lubię gdy ludzie z którymi się zadaję, tak o mnie myślą.
Niebieskooki odwrócił się gwałtownie.
- Skąd Ci takie coś przyszło do głowy? - Zapytał nerwowo.
- Nauczyłam się to wyczuwać, wiesz jak ktoś kto zawsze był tak traktowany to umie to zobaczyć. - Położyłam się między kwiaty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz