- Zaraz będziemy na miejscu, nie bądź taki niecierpliwy. -
Spojrzałam na niego kątem oka.
Szliśmy dalej, aż zobaczyłam jakiś strumyczek.
- Chyba może być. - Uśmiechnęłam się, a basior spojrzał na
mnie zdziwiony.
Uklękłam przy wodzie i dotknęłam gleby.
- Podejdź. - Poprosiłam.
Wilk podszedł i spojrzał na mnie jak na wariatkę, po tylu
latach można się przyzwyczaić, ale to i tak wkurza. Spojrzałam na jego oczy i
wyobraziłam sobie jakiś kwiat o tym kolorze, po czym wokół nas pojawiło się pełno
takich kwiatów.
- Podobają Ci się? - Zapytałam nieśmiało.
- T-Tak. - Chyba nie ogarniał co się stało.
- Mają kolor twoich oczu. - Spojrzałam na jednego z nich.
- Na serio? Jak to zrobiłaś? - Spojrzał na mnie jeszcze bardziej
zdziwiony.
- To mój żywioł, no i mam do tego smykałkę, kiedyś robiłam
podobne rzeczy, a że nigdy nie widziałam takiego koloru, to chciałam go
uwiecznić. - Uśmiechnęłam się po czym przyjęłam ludzką postać i usiadłam.
- Niesamowite. Co jeszcze potrafisz? - Jego oczy aż
błyszczały. (również zmienił się w człowieka).
- Dużo. Jeśli chcesz możemy połączyć nasze moce i stworzymy
naszą roślinę. - Spojrzałam na niego
wyczekująco.
- Nie jestem w tym dobry. - Zaśmiał się nerwowo.
- Nauczę Cię. Powiedz, nad czym panujesz. - Rozejrzałam się
szukając przy okazji natchnienia.
- No np. cień. - Udawał zamyślonego.
- Świetnie, już mam pomysł. Daj rękę. - Wystawiłam moją
dłoń.
- Po co? - Spojrzał na mnie jak bym chciała go zgwałcić.
- Bo muszę połączyć nasze moce. - Uśmiechnęłam się.
Podał mi rękę, a ja dotknęłam ziemi, po czym zamknęłam oczy
i wyobraziłam sobie kwiat. Chłopak użyczył mi swojej mocy, no i powstał
przepiękny kwiat.
Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam to cudeńko. Spojrzałam na
twarz osoby mi towarzyszącej i ujrzałam taki sam uśmiech.
- Teraz patrz. - Dotknęłam leciutko łodygi, no i kwiat
znikł.
- Co jest? - Zapytał.
- Wiedziałam, że się zdziwisz, ale to nie moja sprawka. -
Zachichotałam. - To jest kwiat stworzony za pomocą twojej mocy cienia, więc w
świetle znika, a właśnie przez drzewa przebił się promyk słońca, więc zniknął.
- Puściłam w końcu jego rękę.
- No tak, nie wpadłem na to. - Spojrzał za siebie.
- Teraz już nie jestem wariatką? - Zadałam być może
idiotyczne pytanie, ale nie lubię gdy ludzie z którymi się zadaję, tak o mnie
myślą.
Niebieskooki odwrócił się gwałtownie.
- Skąd Ci takie coś przyszło do głowy? - Zapytał nerwowo.
- Nauczyłam się to wyczuwać, wiesz jak ktoś kto zawsze był
tak traktowany to umie to zobaczyć. - Położyłam się między kwiaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz