Ciemno, ciemno, ciemno. Nie przepadam za ciemnościami. Dlaczego nie
mogłoby być jasno? Ech. I do tego słyszałam jakiś... stłumiony głos.
Ktoś coś do mnie mówił? Wołał mnie? Nie byłam w stanie niczego
zrozumieć.
Bo dłuższej chwili zaczęłam się znikąd krztusić i mogłam otworzyć oczy.
Wróciłam? Yey! Chciałabym to wyrazić, ale moja siła była prawie równa
zeru. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, ale pierwsze co powiedziałam,
to imię samca. Cóż, nie wiem czy w ogóle to powiedziałam, czy po prostu
pomyślałam. Dla mnie to nadal jest jak sen.
Słowa, że mu na mnie zależy... to... też sen, wyobrażenie? A może raczej rzeczywistość. Ugh, nawet tego nie jestem pewna... Właściwie dalej nie wiem co się działo. Znikąd zasnęłam. Było tak ciepło, a ja jestem śpiochem. Poddałam się, i odpłynęłam w sen. Zmęczona? Trochę. Obudziłam się z dwóch powodów. Pierwszym było to, że słyszałam jak ktoś idzie. Drugim? Te słońce, które postanowiło świecić mi prosto w oczy. Pierwszym widokiem był Clank, potem trzy słodkie króliczki, które niestety już nie żyły. - Cześć! - uśmiechnęłam się radośnie. - Dziękuję za uratowanie mnie i za śniadanie. Zaczęłam jeść króliczki, chociaż były takie słodkie, że było mi ich trochę szkoda. Właściwie najadłam się nimi. Spojrzałam na samca i posłałam mu uśmiech. - Sarna dla Ciebie, ja więcej nie zmieszczę. A tak w ogóle... gdzie jesteśmy? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz