czwartek, 4 lipca 2013

(Wataha Mroku) Od Donatella

                Ona mnie nie chce. Moje życie częściowo legło w gruzach. A ja myślałem że to ona, ta którą będę kochać a ona mnie. Ale tak nie jest i nie będzie, kocha Minsa. Lecz jak mówiła czuje też coś do mnie. Chciałbym ją pocałować. Nie mogę ona ma partnera! Jak Naili mówiła znajdę inną miłość na pewno. Wo gule jakaś mnie zechce? Ehh nie ważne. Wolnym krokiem podążałem do jaskiń tajemnic. Otworzyłem przejście. Wszedłem do mojej jaskini. Położyłem się i zacząłem myśleć. O czym? O przyszłości. Myśli zawsze mnie relaksowały, nie wiem dlaczego.  Urodziłem się z taką inteligencią. Może nie umiem bardzo dobrze walczyć ale jestem specem od walki. Mój mózg mówi mi jakie mam wykonać ruchy. Na każdy ruch przeciwnika mam zawsze obronę bo obmyślam je podczas walki lub wolnych dni. Np: Obrona przed Saionage w ludzkiej postaci to fikołek. Proste nie? Kilka minut wystarczyło mi do myślenia. Nuda nie pozwalała zostać dużej w tym pomieszczeniu. Obiecałem sobie że przestane się smucić i znajdę prędzej czy później inną miłość. Powoli udałem się do Mrocznego Lasu. Nie była tam zbyt przyjemnie lecz zwykle panowała tam cisza i spokój. No chyba że ktoś obudzi zamieszkiwane w nim stwory. Postanowiłem zmienić się w człowieka. Usiadłem pod jednym z drzew. Nagle usłyszałem straszne rżenie. Zobaczyłem jednorogi cienia, istoty były łagodne ale nie dla wszystkich. Wyłącznie dla wików mroku i to co poniektórych. Dlatego szybko wstałem i szykowałem się o obrony ale jednorogi zamiast mnie atakować to mi się ukłoniły. Podszedłem do nich i pogłaskałem jednego w pysk. Zdałem sobie sprawę że wyczuwają to co ja, mogę je kontrolować. Ale nie zawsze i wszędzie. Nie wszystkie rozkazy lub wołania o pomoc odbiorą. Nikt ich nie lubi ze względu na wygląd.
-Spokojnie.
Powiedziałem do nich. Pożegnałem się i poszedłem na spacer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz