,,Dosyć bycia samotnikiem! Muszę się z tond wyrwać! "-wrzeszczałem w myślach. Nie chciałem ciągle żyć na pustkowi bez nikogo. Już nawet pożywienia tu brakuje. Niema z kim gadać, strasznie gorąco. Nie da się tak żyć. Co by tu zrobić? Może nadeszła pora na znalezienie watahy. Inaczej domu, rodziny no i partnerki. Żwawym krokiem ruszyłem na wschód. Szedłem parę tygodni. Parę odpoczynków w ciągu dni.
Noce przemaszerowane, widziałem że było coraz więcej roślinności i zwierzyny. Padłem zmęczony. Tuż przed nosem zobaczyłem ciemną trawę. Bez wahania, wstałem i ruszyłem dalej. Po kilku minutach ujrzałem przed sobą ogromną jaskinię. Czułem miłą woń samic ale również zapach rywalizacji czyli samców. W jaskini siedziała czarno biała wilczyca z wilkiem tej samej maści. Jak zwykle gadka szmatka pierwszy wstał samiec jeżąc się trochę i pytając:
-Kim jesteś?!
Nie uległem jego wzrokowi. Wyluzowany usiadłem na trawię i oglądając swoje pazury, obojętnym głosem zacząłem mówić:
-A..ja jestem Clank. Od dawna pustelnik, zostawiony na pastwę losu i wilk który szuka domu.
Wtedy z legowiska wstała wilczyca i wzrokiem uspokoiła samca.
-Naili, Alfa Watahy Mroku. Mówisz że szukasz domu. Tutaj go znajdziesz bo z chęcią przyjmujemy nowych członków.
-No to dołączam, jakie macie dla takiego jak ja stanowiska.
Uśmiechnąłem się szyderczo patrząc na samca. Samiec odwzajemnił szyderczy uśmiech i śmiejąc się powiedział:
-Może błazen!!!
Samica zaczęła się cicho śmiać, samiec padł na ziemię śmiejąc się w niebo-głosy. Ja zrobiłem minę zdziwienia ale w duchu też drobinę się śmiałem. Zza jaskini też było słychać wiele głosów które się śmieją. Pobiegłem za jaskinię ale nikogo tam nie było. Poszedłem do Naili. Ona tylko łapą wskazała miejsce z którego wyszło parę wików.Wszystkie się śmiały.
-No no no, dobra spokój to nie maraton.
Powiedziałem nie wiedząc co mówię.Alfa się uspokoiła i powiedziała do wszystkich:
-Dobra, starczy!! Clank, możesz byś medykiem?
-No dobra, zawód godny mnie!
Powiedziałem, samica pokazała mi tajemnicze jaskinie. Były cudowne. Usnąłem w mojej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz