Po tym jak Mins zalotnie powiedział:
-Choć przed jaskinie.
Ja wesoła odrzekłam:
-Dobrze.
Wyszliśmy przed jaskinię, ja szłam krokiem z gracją a on całkiem wyluzowany. Przed jaskinią stali wszyscy nasi członkowie gadający ze sobą. I nawet niektórzy rozśmieszeni jeszcze przez słowa Minsa: ,,Może błazen!?''. Nie powiem ja też się uśmiałam! Ale chyba trzeba ich przeszkolić że nie należy się z nowych członków naśmiewać. Usiadłam a za mną Mins. Zaczęłam rozmowę:
-Mins, wiesz o tym błaźnie to było śmieszne. Ale może zachowuj takie słowa dla siebie bo mogło mu się zrobić przykro a nowych powinniśmy przywitać miło, a nie...
Przerwał mi przewracając oczyma:
-No dobra, dobra....już tego więcej nie palnę.
-Obiecujesz?
Spytałam patrząc na niebo. Połowa watahy weszła do tajemniczych jaskiń. Niedługo zacznie się noc.
-Obiecuje, w imię moje miłości do ciebie.
Powiedział zbliżając się do mnie. Wiedziałam na co czeka lub co chce zrobić więc zalotnie polizałam go w policzek. On odwdzięczył się pocałunkiem.
-Kocham Cię.
Powiedział słodko. Oblałam się rumieńcem i powiedziałam:
-Ja ciebie też.
Mins na tym nie przystaną, po mojej wypowiedzi uśmiechnięty wypowiedział:
-Ale ja ciebie bardziej!
Pocałował mnie. Uśmiechnęłam się zadziornie, po godzinie weszliśmy do jaskini. Wszyscy już słodko spali. Położyliśmy się i my. Zasnęłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz