Cieszyłam się razem z Epril, w końcu mogła zobaczyć
wszystko. Jej marzenie się spełniło, co było bardzo ważne i dla mnie i dla
niej. Gdy poszła sapać, ja postanowiłam iść popatrzeć na niebo. Było piękne,
już dawno takiego nie widziałam. Wyjęłam mapy przygotowane przez basiora,
wszystko wykułam na blachę, w końcu jestem Alfą. Zanim się obejrzałam było już popołudnie,
więc postanowiłam się przejść. Byłam wilkiem, choć wolałam ludzką formę, to
dziś wolałam być wilkiem. Po niecałych 15 minutach zaczęła się ulewa, chciałam
wracać kiedy usłyszałam płacz. Mam wybitny słuch jeśli chodzi o cierpiące
osoby. Zmieniłam się w człowieka i podeszłam do niej, była całkowicie
przemoczona….
- Kto idzie?!- krzyknęła.
- Nie bój się, jestem Akine, alfa watahy jesieni. Czemu jesteś tu w taką pogodę?- zapytałam, niestety ona mi jeszcze nie ufała.
- Nie bój się, jestem Akine, alfa watahy jesieni. Czemu jesteś tu w taką pogodę?- zapytałam, niestety ona mi jeszcze nie ufała.
- Chodź ze mną, nie możesz tu zostać sama na deszczu.
Pójdziemy do mojej jaskini.- Złapałam ją za rękę, nie zamierzałam jej tu
zostawiać w takim stanie, w końcu należy do tego miejsca, a ja musze być odpowiedzialna
skoro mam być ważną osobą dla reszty wilków z mojej watahy.
Szłyśmy w milczeniu, bo nie chciałam jej denerwować jeszcze
bardziej, niech sobie przemyśli to co tam ma do przemyślenia. Jak doszłyśmy to
tylko kropiło, na szczęście. Gdy weszłyśmy zamieniłyśmy się w wilki, a ona połozy
tła się na moim posłaniu, pewnie była wykończona.
-Zimno Ci?- Zapytałam.
- Nie.- powiedziała.
- Jak masz na imię? – zapytałam.
- Jestem Leyla. Zrobiło się już mniej pochmurnie, pójdę sobie.- Zaczęła wstawać, ale ja zatrzymałam.
- Nigdzie nie idziesz. Jest ciemno i mokro, zostaniesz z nami do rana.- powiedziałam.
- Z nami?- zdziwiła się, ale zaraz z ukrycia wyszły moje wilki.
- Epril jestem, chcesz to możesz spać koło mnie, mam duże legowisko.- uśmiechnęła się podchodząc do Leyli.
Pokiwała głową i poszła za nią. Prawdopodobnie zasnęli, wiec i ja postanowiłam pójść spać, bo dzisiejszej nocy nie spalam. Rano przyszedł jakiś basior i szukał swojej zguby, czyli wadery, której kazałam wczoraj zostać. Szybko się zmyli, a ja poszłam na spacer.
- Nie.- powiedziała.
- Jak masz na imię? – zapytałam.
- Jestem Leyla. Zrobiło się już mniej pochmurnie, pójdę sobie.- Zaczęła wstawać, ale ja zatrzymałam.
- Nigdzie nie idziesz. Jest ciemno i mokro, zostaniesz z nami do rana.- powiedziałam.
- Z nami?- zdziwiła się, ale zaraz z ukrycia wyszły moje wilki.
- Epril jestem, chcesz to możesz spać koło mnie, mam duże legowisko.- uśmiechnęła się podchodząc do Leyli.
Pokiwała głową i poszła za nią. Prawdopodobnie zasnęli, wiec i ja postanowiłam pójść spać, bo dzisiejszej nocy nie spalam. Rano przyszedł jakiś basior i szukał swojej zguby, czyli wadery, której kazałam wczoraj zostać. Szybko się zmyli, a ja poszłam na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz