czwartek, 18 lipca 2013

(Wataha Lata) od Kondrakara

- Ciekawi Cie co mnie trapi? Cóż, nie powinnam o tym nic mówić i nie zamierzam. –Odparła naburmuszona Verna
- Ale... Po co szliśmy tutaj z dala od wilczych uszu.
- Bo chciałam Ci to powiedzieć, nie chcę, aby ktoś wiedział to i owo o mnie. – Powiedziała.
- Przecież to wszystko widać. – Powiedziałem z żalem. Wadera widocznie nie wie komu już ma ufać...
- Cóż trudno. Żegnam.- Rzekła i odwróciła się na pięcie.
Zatkało mnie, myślałem ,że mi wybaczy... ale Verna chyba wciąż mi nie ufa.
Zaczęła iść powoli między drzewami, szedłem za nią równie powoli, tak, by mnie nie widziała. Po chwili stanęła na granicy Watahy Lata, a Watahy Wiosny.
Po co ona tu przyszła?
Usiadła na trawie i zamknęła oczy. Podszedłem do niej cicho domyślając się o co chodzi... dawno temu bywały tu wilki wiosny, teraz jest tu pusto i słuch o nich zaginął.
- Teraz rozumiem... tęsknisz za wilkami wiosny?- odezwałem się do mojej alfy
- Kondro śledziłeś mnie?! E... Tak. Tęsknię... Nawet nie wiesz jak.
- Owszem, wiem co czujesz. Nie martw się, możesz mi wszystko powiedzieć, wiem, że byłem niemądry i straciłaś do mnie zaufanie... wybacz.- Verna chwilę milczała, nagle wstała i krzyknęła w dal:
- Bejal! Nie ukrywaj się, wyjdź!
Jednak nikogo tam nie było, musiało jej się wydawać...
- Verna tam nie ma Bejala.
- Jest, przecież go widzę. Bejal czekaj!!!- krzyczała jednak odbijało się tylko echo i nikogo tam nie było.
Pobiegła naprzód dalej wołając, pobiegłem za nią ,bo nie mogłem jej samej zostawić, biegnącej donikąd...
watahy wiosny nie było już tu od długiego czasu.
- Verna stój!- chciałem ją zatrzymać, ale tylko przyśpieszała
Nagle stanęła przy przepaści na terenie wiosny, tam niby prowadził ją Bejal, ale jego tam wcale go nie było!
- Bejaaaal! Bejal?- łzy poleciały jej z oczu, słychać było echo w górach.
- Verno, jego tu nie ma, wracajmy, robi się ciemno, a nie wiadomo, co się tu czai. Te tereny dawno zdziczały.- złapałem ją za rękę i zasmuconą, patrzącą w ziemię ciągnąłem za sobą.
Gdy weszliśmy do jaskini w naszej watasze Verna położyła się na posłaniu.
- Oni wrócą prawda?- zapytała z nadzieją
- Wrócą, teraz odpocznij Verno.- pocieszyłem ją i poszedłem czuwać przy jaskini zamiast niej.
Gdy wszystkie wilki wróciły do jaskini. Poprosiłem Nikitę, by popilnowała jaskini, sam zaś pobiegłem na teren watahy mroku szukać Naili.
Verna często u niej bywała, więc pewnie będzie wiedziała jak ją pocieszyć.
Jak dotarłem do jaskini watahy mroku Naili w niej nie było...
Pobiegłem w las by sprawdzić czy tam jest i zauważyłem Donatella z Akine alfą watahy jesieni.
Podszedłem do nich i zapytałem:
- Hej Don, witaj Akine! Nie wiecie może gdzie jest Naili?
- Wyszła niedawno z jaskini jak szłam po Dona.- odpowiedziała Akine
- Pewnie poszła gdzieś ze swoim partnerem...- powiedział Don niezadowolony i po chwili zamyślenia dodał – A co cię do niej sprowadza o tej porze?
- Ja w sprawie Verny, widziałem, że się ostatnio spotykały więc pomyślałem, że Naili mi pomoże ją pocieszyć.
- Przecież ostatnio się z Verną pokłóciłeś, czy nie to jest przyczyną smutku twojej alfy?- powiedział na to Donatello
- Niestety nie to jest przyczyną, Verna widziała dziś wilki ognia, ale ich tam wcale nie było! Ma jakieś halucynacje... nie wiem od czego. Martwię się o moją alfę.- tłumaczyłem
- Słyszałam, że Verna czuje coś do Bejala, ale to tylko plotki...- powiedziała Akine
- Ale czasem plotki mogą być prawdą.- dodał Don
- Dzięki za informację, jakbyście spotkali Naili powiedzcie niech się ze mną spotka i dodajcie, że w sprawie Verny. Muszę wracać, bo ktoś musi pilnować jaskini jak inni śpią, pa!- pożegnałem się i wróciłem do jaskini.
Dziwny zbieg okoliczności, Verna widziała na terenie wiosny właśnie Bejala, a plotki krążą, że ona coś do niego czuje...podejrzana sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz