Obudziłem się wraz z południem. Długo spałem nie wiem dlaczego. Podoba mi się że niedługo to ja będę kierować stadem. Jestem zastępcą Naili i ciąży na mnie odpowiedzialność. Jestem z tego dumny. I cieszę się że jestem do czegoś przydatny.Z myśli wyrwała mnie Naili:
-Doni...
Powiedziała ....ah nie ważne. Lubiłem jej głos ale muszę o niej zapomnieć.
-Tak?
-Dziękuje że zgodziłeś się zaopiekować watahą.
Pomyślałem troszkę i powiedziałem:
-Jestem Betą, to mój obowiązek. Powinienem pomagać alfie.
Powiedziałem swym inteligentnym głosem.
-Aha.
Zarumieniła się Naili. Ja zaczynałem z nią rozmowę a tu do jaskini wparował ehh Mins.
-Naili...co tu robisz?
Spytał dziwnie się na mnie patrząc. Dym leciał z jego uszu...
-Ja gadałam z Donem.
Powiedziała nieśmiało, jak to ona. Po kilku sekundach para alfa wyszła z jaskini. Ja położyłem się w mojej jaskini. Nurtowała mnie myśl:,,Ciekawe co teraz robi Akine''. Nie wiem co mi. Myślę o niej nieraz ale intensywnie...w moim języku długo i jak zwykle badam wszystkie opcję. Przewiduje możliwe chwile i takie tam. To cały ja..Donatello.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz