Dziwnie się poczułem, gdy mi to powiedziała. Byłem zły na nią i sam na siebie. Dobrze, że zrozumiała, że jej nie kocham, tak łagodnie. Jak dla mnie. Gdy Eva odeszła zobaczyłem jak Aniel wychodzi z krzaków i kieruje się za przyjaciółką. Serce drgnęło dziwnie i zrobiło mi się gorąco. Ciekawe jak długo już stała za tymi krzakami . To nie ważne, muszę jej to wyznać. Chce wiedzieć, czy mnie kocha lub choć podobam jej się. Zgrabnie skoczyłem torując jej drogę i patrząc jej się prosto w oczy. Utonąłem w nich, ale po kilku sekundach szybko się ogarnąłem. Spuściłem lekko głowę w duł i zacząłem rozmowę:
-Cześć, może powiesz jak długo już tam stoisz?
-Yyyym, ja.... przechodziłam tylko tak.
Jąkała się trochę, a ja dostałem rumieńców.
-Ehh, to nieważne. Ja, ja muszę Ci powiedzieć coś ważnego.
Uśmiechnąłem się tajemniczo. Moje serce waliło jak młot, nie wiedziałem jak ująć to w słowa.
-A..a co?
Spytała. Pomyślałem, że wystarczy zwykłe (powiedziałem):
-Ja...Kocham Cię.
Zamknąłem po tym oczy i za chwilę oddaliłem się od niej trochę, szybko mówiąc:
-Bo widzisz, jesteś dla mnie wszystkim, od kąt cię ujrzałem, ale nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
Stałem cały czerwony czekając na odpowiedź. Która albo całkiem zmieni moje życie na szczęśliwe. Lub się pogorszy i nie wiem co dalej zrobię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz