Obudziłem się. Leyla szybko podniosła głowę, patrząc na mnie przestraszona.
- L... Leyla, co ty robiłaś na moim brzuchu?- zapytałem zaspany.
- Słuchałam bicia twojego serca. To naprawdę relaksuje...
- Och... to słuchaj dalej, przepraszam nie chciałem cię przestraszyć.
- Ależ nie przestraszyłeś... to był tylko... taki odruch.- zawstydziła się, widać nie lubiła okazywać strachu.
- Skoro tak sądzisz to pewnie masz rację... nie chcę się kłócić.- powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
Była 5 rano, słońce zaczęło powoli wschodzić, a zwierzęta budziły się do życia.
- Leyla... Kocham cię - pocałowałem ją czule.
- Ja ciebie też - odpowiedziała zaróżowiona.
Zastanawiałem się o czym moglibyśmy porozmawiać, do głowy przyszedł mi taki jeden temat.
- Lubisz szczeniaki? - zapytałem. Leyla popatrzyła na mnie zaskoczona.
- Tak... Deep, ty chyba nie...
- Nie, nie - zaprzeczyłem. - Tak po prostu zapytałem - popatrzyłem w dół. - A ty?... - zapytałem skrępowany.
- Eee, może kiedyś - odpowiedziała i odwróciła wzrok. Wszyscy czuliśmy się niezręcznie.
- Wiesz co, nie było tematu.
- Tak, tak...
Leżeliśmy w ciszy. Rozmyślałem nad tą rozmową. Ja w roli ojca? Chyba bym
się nie nadawał do tego... Z resztą Leyla widać też nie chce mieć
dzieci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz