Pod wieczór Naili zrobiła dziwne zebranie. Jej twarz była poważna. Wilki usiadły a alfa przemówiła:
-Słuchajcie kochani, potrzebni mi kandydaci na pewną jakby misję.
Wytłumaczę tym co się zgłoszą, ale powiem w skrócie że chodzi o ojca
Minsa i o bardzo niebezpieczny amulet. Szukamy 2 góra 3 kandydatów. Bety
i Gamma zostają i dowodzą watahą. Donatello zastąpisz mnie.
Zobaczyłem uśmiech na twarzy Dona.
~~Może się zgłoszę?-pomyślałem.Rozejrzałem się do okoła. Wilki siedzialy
i spoglądały uważnie na Alfe.Było słychać szepty,ale sam nie wiedziałem
o co dokładnie chodzi.Jestem tu nowy.
-Jest ktoś chętny z tu obecnych?-zapytała,szukając wzrokiem chętnych
wilków.Basiory i wadery spoglądały na siebie.Po chwili zastanowienia
wstałem.
-Ja! Ja mogę iść!-powiedziałem trochę wyższym tonem.
Po mnie zgłosił się jeszcze jeden albo dwa wilki.Nie patrzyłem
dokładnie.Szedłem w stronę Naili i zastanawiałem się o co chodzi z tą
wyprawą i o jaki amulet.
Stanąłem przy Alfie i spytałem:
-O co chodzi z tą wyprawą i całym tym amuletem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz