piątek, 19 lipca 2013

(Wataha Mroku) Od Clanka

Wilczyca troszkę zdziwiła mnie swoim zachowaniem. Ale nie chciałem jej zabierać szczęścia z życia. Była zbyt szczęśliwa. Ale też postanowiłem się bawić. Schowałem się za jednym z drzew a kiedy Amai się odwróciła mnie nie było. Troszkę się zdziwiła gdy mnie nie zobaczyła. Nie szła dalej. Cofnęła się a gdy była blisko mnie i mojego drzewa skoczyłem na nią.
-I co teraz?
-A to.
I poturlała się wraz ze mną z górki.  Po chwili miałem już dość więc zatrzymałem się wbijając pazury w ziemię. Ale Amai turlała się dalej. Coś mnie to dziwiło. Pobiegłem w jej stronę. Chyba nie mogła się zatrzymać.
-Wbij pazury w ziemię!!
Krzyczałem do niej.
-Nie mogę, kręci...mi..się..w głowie.
Odpowiedziała bezradnym niemal że głosem. Nie miałem wyboru, rzuciłem się i turlałem razem z nią gdy już ją dogoniłem objąłem ją łapami, wyglądło jakbym ją przytulał.
-Zamknij oczy.
Jak powiedziałem tak samica zrobiła. Musiałem się bardzo z nią ścisnąć by udało się zatrzymanie. Ale mój wysiłek nie wystarczył.
-Przytul mnie.
Powiedziałem błagalnym głosem choć w dyszy tego nie chciałem. Samica mnie przytuliła. Nic to nie dało tylko szorowałem pazurami po trawie. Za kilka sekund wpadliśmy do wody. Nie czułem się dobrze, ale po kilku próbach wydostałem się na ląd. Ja turlałem się krócej ale Amai dłużej więc nie wiem gdzie jest. Po kilku sekundach wparowałem do wody  na ratunek samicy. Leżała na dnie....z otwartym pyskiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz