piątek, 18 stycznia 2013

(Wataha Lata) -od Aoime

       Mieliśmy maskotkę watahy, o ile można to w ten sposób nazwać. Niewielki feniks,  Severus.  Pierwsze spotkanie zakończyło się pokaleczoną łapą, umh, nieźle.
      Verna przydzieliła nas do poszczególnych grup, by wyruszyć na polowanie. Ja byłam z Perrie i Souvenir. Cieszyłam się, lubiłam je.  Miałam naprawdę sporo czasu, by nauczyć się, jak zachodzić zwierzynę. Polowaliśmy niedaleko terenów Lodowej Fontanny, więc spodziewałam się, że spotkamy którąś z watah.
      Nie oczekiwałam, że zobaczę to…
      - Aoime, słyszysz?!  Ktoś potrzebuje pomocy!  - krzyknęła rozdygotana Perrie.
      - Spokojnie, nie ma się co niepotrzebnie stresować.  Ale cóż, może lepiej sprawdźmy kto to.  – Rzekłam spokojnie. Pobiegłyśmy w miejsce skowytu. Dotarłyśmy do Lodowej Fontanny,  niedaleko od niej był Bejal. Zwijał się z bólu i wył w niebogłosy.
      - Bejal, co się dzieje?!  - Tym razem ja zaczęłam panikować.
      Popatrzył mi smutno w oczy, z poczuciem winy,  po chwili wydyszał:
      - Uciekaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz