Rozmawiałam z Kaysie- zwiadowcą Watahy Wiosny.
-Jak wcześniej Bejal się zachowywał? -Zapytałam.
-Przed zaginięciem? -Byłam zirytowana ,,Nie, po zaginięciu" to chyba oczywiste że przed. Wywróciłam oczami i westchnęłam.
-Tak, przed.
Wilczyca się zamyśliła.
-No normalnie. Był lekko zamyślony, ale ogólnie taki sam.
-Ech, no dobrze. Pomożemy jego szukać.
,,Kurcze, przecież on nie jest szczeniakiem, nie trzeba go szukać. Umie sam sobie poradzić". -Pomyślałam.
Po chwili przed moimi oczami zaczęły pojawiać się obrazy, kiedy Bejal z Cassą mi pomagali, kiedy z Bejalem spędziłam tyle cudownych chwil a później obrazy się zmieniły widziałam jak Bejal mnie odtrąca dla Cassy, kiedy później przez niego cierpiałam, kiedy w rozpaczy wpadłam na drzewo i ,,umarłam" aby później ,,wrócić" i kontynuować swoje dzieło, które zaczęłam kiedy zakładałam stado z Casidą. Poczułam nieuzasadnioną złość na basiora. No ale zgodziłam się się go szukać, nie da się już z tego cofnąć.
Zwróciłam się do stada:
-Słuchajcie. Wszyscy wojownicy, obrońcy, zwiadowcy i łowcy pójdą ze mną. Reszta zostanie tu bądz dołączy do Nas, macie chwilę na zastanowienie się.
Po cghwili zapytałam:
-No to kto idzie?
Wilki nie śmiało na mnie spojrzały.
-No dobrze sama wybiorę. Członkowie stanęły w szeregu i czekały kogo wybiorę. Czułam się jakbym wybierała drużynę do jakiejś zabawy kiedy byłam szczeniakiem/
-No to tak idzie Niark, Deep, Perrie, Souvenir, Cassa oraz White King i El Diablo.
Kiedy Niark usłyszał że wybieram tego ostatniego, uśmiech zbladł mu z pyska. Zwróciłam się do członków którzy zostają.
-Jak będe Was potrzebować, poślę po Was wiatr..-Urwałam. - W tej chwili nad Wami pieczę sprawuję mój brat MonstersDream, macie się go słuchać, kiedy mnie nie będzie.
-Verno? -Podeszła do mnie Daitan. Miała coś w pysku.
-Słucham?
-Weź to.. -Podała mi małą buteleczkę na rzemyku z jakimś niebieskim płynem. -Jest to eliksir który może przywołać wilka do swojej postaci,
-Ale jak to swojej? I po co on mi?
-Czuję, że będzie potrzebny.
Byłam zaskoczona ale wzięłam buteleczkę i zawiesiłam sobie na szyi.
-Dziękuje.
Spojrzałam na wilki które podzieliły się na grupy która idzie na poszukiwania, a która zostaje.
-Dobra, chodźcie już. -Powiedziałam do poszukiwaczy.
Szłam na przedzie z Kaysie kiedy się mnie zapytała:
-Verno, gdzie idziemy?
-Idziemy do Waszej jaskini, tam pomyślimy co dalej.
,,Kurcze mogłam u siebie zrobić tą naradę, nie musiałabym zostawiać reszty watahy.. No cóż, jakby co poślę po nich wiatr, a czuję że będą naprawdę bardzo potrzebni"- Pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz